czwartek, 19 listopada 2015

Śledzie ze szczypiorkiem i szalotką wg Czarodziejki

Śledzie - uwielbiam i mogłabym pochłaniać je w przewielkich ilościach :)

Ten sposób podania to moja wariacja na temat śledzia przygotowywanego w moim domu rodzinnym. Późną wiosną i wczesnym latem, kiedy na ogródku zieleni się już swój szczypiorek i kiedy zbliżają się imieniny mojego taty, mama obowiązkowo przygotowuje śledzie ze szczypiorkiem.
Ja troszkę urozmaicam go, dodając szalotkę.

Przepis ten jest szybki i prosty, a mimo to śledzie smakują wybornie.



Zapraszam!



Składniki:

- 1/2 kg matiasów
- pęczek szczypiorku
- 1 szalotka
- 4 łyżki dobrego oleju
- 1,5 łyżeczki octu
- pieprz, cukier do smaku


Śledzie trzeba wymoczyć w zimnej wodzie. Trzymam je ok. godziny i w tym czasie zmieniam ją 2-3 razy. Po wymoczeniu kroję matiasy na niewielkie kawałki i wrzucam do miski. Szczypiorek i szalotkę siekam, dodaję do śledzi. Wszystko skrapiam olejem i octem. Mieszam. Doprawiam do smaku pieprzem i odrobiną cukru. Gdybym moczyła je dłużej zapewne potrzebna byłaby sól.
Tak przygotowane przekładam do słoika i odstawiam do lodówki na co najmniej 24 godziny.




 
 

 
Pozdrawiam :)

poniedziałek, 16 listopada 2015

Pszenny chleb na zakwasie z chia, zarodkami i otrębami wg Czarodziejki

Witam serdecznie :)


Od jakiegoś czasu po głowie chodziło mi wzbogacenie pszennego pieczywa o składniki odżywcze, których brakuje mu w porównaniu do ciemnych chlebków.
Są chlebożercy, którzy za nic w świecie nie zrezygnują z białych kromeczek. I nawet jedzą te na zakwasie, warunek jeden - by było one właśnie białe, pszenne.

Tak sobie układałam w myślach, kombinowałam, aż skleciłam :) O bogactwie nasion szałwii hiszpańskiej, otrąb czy zarodków nikomu chyba pisać nie muszę.
Chlebek smakiem nie odbiega od tego bez dodatków, a moje sumienie jest spokojniejsze, że biali chlebożercy wcinają ze smakiem coś dla nich zdrowszego i odżywczego.



Zapraszam po przepis!



Zaczyn 3-stopniowy:

- 2 łyżki aktywnego zakwasu żytniego
- 9 łyżek mąki pszennej chlebowej
- woda (ilość dostosowana do konsystencji poszczególnych etapów zaczynu)


Etap I wieczór - zakwas, 3 łyżki mąki plus woda, wszystko ma niezbyt gęste, jak ciasto naleśnikowe. Odstawiam wymieszane na 12 godzin.
Etap II rano - zaczyn z I etapu plus woda i mąka, konsystencja jak wyżej. Znów odstawiam na 12 godzin.
Etap III wieczór - zaczyn z II etapu łączę z mąką i wodą. Tym razem ma być to już bardziej gęsta konsystencja. Jak gęsta śmietana. Odstawione znów na 12 godzin.

Po każdym etapie zaczyn powinien pracować, ma pachnieć lekko kwaskowo, jak na chleby na zakwasie przystało.



Składniki na ciasto właściwe:

- 200 ml wody
- 400 g mąki pszennej chlebowej
- 2 łyżeczki nasion chia
- 2 łyżeczki zarodków pszennych
- 2 łyżeczki otrąb (dowolny rodzaj)
- 1,5 łyżeczki soli

Wraz z odstawieniem zaczynu na ostatnie 12 godzin, namaczam nasiona szałwii hiszpańskiej w wodzie. Muszą napęcznieć do rana.
Mąkę dobrze mieszam w misce z zarodkami i otrębami. Dodaję zaczyn i wodę z chia. Mieszam delikatnie i dopiero wtedy dodaję sól. Teraz trzeba dokładnie wyrobić ciasto na chleb. Jego konsystencja nie będzie ani lejąca, ani na tyle zwarta, by można było uformować swobodnie bochenek. I tak ma być. Po dokładnym wymieszaniu ciasta odstawiam je na 20 minut, żeby odpoczęło. Po tym czasie znów mieszam i przekładam na blachę posmarowaną olejem i wysypaną otrębami. Odstawiam do wyrośnięcia.

Gotowe, nacięte ciasto chlebowe wstawiam do naparowanego piekarnika. Grzanie oczywiście góra-dół, temp. 200 stopni. Piekę je tak 25 minut, po czym zmniejszam temperaturę do 180 stopni i piekę następne 25 minut.


Smacznego chlebka życzę :)


 
 

 
Pozdrawiam!

czwartek, 22 października 2015

Jesienna zupa z jarmużem i kurczakiem według Czarodziejki.

Witam :)

Miałam chwilę przerwy, taką dłuższą i z różnych przyczyn. Głównie z powodu chwilowego wyjazdu na nasz Bałtyk ale nie tylko. Na brak czasu i nudę ogólnie nie narzekam.
Stęskniłam się jednak za blogiem. Ostatnio jesień wzbudza we mnie apetyt, ku mojemu przerażeniu oczywiście, zwłaszcza na dani na ciepło i rozgrzewająco-sycące kompozycje.
Od dawna chodziła za mną zupa z jarmużem, tylko jakoś weny brakowało Na szczęście nadeszła i pozwoliła mi oddać się kulinarnym eksperymentom. Tak oto powstała, co niżej przedstawiam, piękna sycąca i rozgrzewająca zupa z jarmużem w roli głównej. Cieszy mnie ona tym mocnie, że jarmuż kiedyś powszechny, potem zapomniany znów wraca na "salony" (czyli kuchnie).
Polecam dania z jego udziałem, bo to na prawdę cenne warzywo.



Zapraszam!



Bulion:


- 2 litry wody
- włoszczyzna
- 2 liście laurowe
- kilka ziarenek ziela angielskiego
- pęczek koperku
- 2 rozgniecione, w łupinkach, ząbki czosnku

Wszystkie warzywa myję, te które trzeba obieram i wrzucam do zimnej wody. Dodaję liść, ziele, czosnek i natkę. Ustawiam garnek na najmniejszy ogień i powoli gotuję. Bulion ma być aromatyczny, warzywa mają do niego oddać, to co najcenniejsze. Ważne! Kiedy przygotowuję bulion, nie ważne jaki rodzaj, nie solę go. To moja żelazna zasada.


Na zupę:


- 1 duża cebula
- 1 duża marchew
- 1 kalarepka
- 2 garście jarmużu
- pierś z kurczaka, podwójna
- puszka pomidorów pelatti w całości
- przyprawy: sól, pieprz, ostra papryka, kilka ziaren kminku
- 2 ząbki czosnku (albo według uznania)
- olej do smażenia

Cebulę obieram, siekam w niezbyt drobną kostkę. To samo robię z kalarepą. Marchewkę po obraniu kroję w talarki, jarmuż myję i pozbywam się tej twardej żyłki. Mięso z kurczaka myję, oczyszczam z błon i kroję w kostkę. Tak przygotowane mięso oprószam solą i pieprzem i odstawiam przynajmniej na pół godziny.
Kiedy bulion jest gotowy, na patelni rozgrzewam niedużo oleju i marchewkę. Ma się ona poddusić i lekko zmięknąć. Do marchewki dodaję kalarepę, a po kilku minutach cebulę. Wszystko razem podduszam kilka minut, ale nie za długo, bo nie chcę, żeby mi się cebula przypaliła i dodaję do bulionu. Bulion cały czas jest na najmniejszym ogniu.
Teraz czas na kurczaka, też trzeba go podsmażyć na patelni i dodać do zupy. Pomidory, już bez tłuszczu, lądują na patelni. Dodaję do nich odrobinę cukry i duszę. Mają się one rozpaść, a woda z nich ma wyparować. W tym czasie warzywa z zupy i kurczak dojdzie. Kiedy marchew jest miękka, wrzucam oczyszczony i porwany na mniejsze kawałki jarmuż. Daję mu ok. 10 minut, aby zmiękł i dopiero wtedy dodaję pomidory, które wcześniej blenduje na gładką masę.
Dopiero teraz doprawiam. Klasycznie sól i pieprz do smaku, a dla ostrości papryka. Czosnek dodaję bo lubię i według mnie fajnie podkręca smak zupy. Na sam koniec wrzucam do zupy kilka ziaren kminku. Lubię jego zapach i uważam, że świetnie nadaje się do tej kompozycji.

Zupka wyszła dość gęsta. Ciekawe jest, że nie zawiera ziemniaków. Kalarepka znakomicie je zastępuje :)






 
Ściskam jesiennie :*

środa, 30 września 2015

Sok z aronii

Witajcie już jesiennie :)


Jak ja się cieszę, że wreszcie nadeszła ta pora roku. Chłodne poranki, rześkie powietrze i to zachodzące słońce, które jest jakby bardziej czerwone...
Lubię jesień i nie brak mi ani trochę lata :)


Dziś chciałam zaprosić do skosztowania czegoś pysznego, czegoś zdrowego i czegoś bardzo pięknie wyglądającego. Sok z aronii! Chyba każdy wie ile w niej bogactwa i nie będę go wyliczała, tylko porostu zachęcam to przetworzenia tych owoców, by potem po zimnych dniach delektować się nim np. w herbatce :)

Są różne szkoły obróbki aronii. Niektórzy mrożą owoce przed obróbką. Mnie ten cierpki posmak nie przeszkadza, wręcz przeciwnie i działam bez tego zabiegu.



Zapraszam!



Składniki:

- 2 kg owoców aronii
- 2 kg cukru
- sok z 2 cytryn
- 3 litry wody


Aronię myję, oczyszczam i zalewam 3 litrami wody. Gotuję, a od momentu wrzenia gotuję jeszcze 20 minut. Po tym czasie przecedzam i dodaję cukier i sok z cytryn. Mieszam do rozpuszczenia cukru i przelewam do słoiczków.
Słoiczki zakręcam i pasteryzuje 15 minut.

Gotowe :) Szybko i bezproblemowo, także jeszcze raz polecam przygotowanie domowego soku z aronii.


 

 
Pozdrawiam!

czwartek, 3 września 2015

Leśny kurczak (grzybami faszerowany) wg Czarodziejki


Witam już wrześniowo J Powoli zbliżamy się do nowej pory roku, która mi niezmiennie kojarzy się z grzybobraniem. Już od jakiegoś czasu miałam ochotę na coś aromatycznego i pysznego z grzybami w robi głównej. Padło na kurczaka, faszerowanego kurczaka, na którego zapraszam i Was J W lesie, przynajmniej u mnie, totalna posucha. Liczę, że jednak niebiosa się zlitują i spadnie deszcz, który pozwoli mi nacieszyć się jesiennymi skarbami lasu, którymi są grzyby.
 

Zapraszam na przepis!
 

Kurczak:

- 1 kurczak, tak ok. 1,5-2 kg
- sól, pieprz, suszony tymianek i rozmaryn

Kurczaka myję i osuszam. Ziołami i przyprawami nacieram sprawionego kurczaka i odstawiam szczelnie przykrytego na całą noc.


Farsz:

- 1 garść suszonych kozaków
- 250 g mrożonych prawdziwków (lepsze będą krojone na części)
- 1 szalotka
- 2 kromki ciemnego pieczywa na zakwasie
- 1 jajko
- sól, pieprz, tymianek
- 2 ząbki  czosnku
- 1 łyżka klarowanego masła


Suszone grzyby namoczyłam z zimnej wodzie i odstawiłam na całą noc (tak jak kurczaka). Rano następnego dnia obgotowałam je w tej samej wodzie, w której się moczyły. Odcedziłam i zostawiłam do ostygnięcia, po czym pokroiłam ale niezbyt drobno.
Szalotkę i czosnek posiekałam. Na patelni podgrzałam masło i kolejno wrzuciłam na nią szalotkę i czosnek, aby mi się zeszkliły. Jeśli do przyprawiania używam suszonych ziół to teraz jest czas, aby je dodać. Wrzucam też grzyby. Najpierw kozaki, a potem prawdziwki. Wszystko razem duszę , na małym ogniu. Czas na chleb. Kroję go w kostkę i dodaję na grzybów z cebulą i czosnkiem. Chwilę mieszam i zdejmuję patelnię z ognia. Doprawiam całość solą i pieprzem. Jeśli używam świeżych ziół, dodaję je teraz. Farsz musi ostygnąć. Kiedy jest zimny wbijam do niego jajko i dokładnie mieszam.
Tak przygotowanym nadzieniem napełniam mojego kurczaka. Szczelnie go zaszywam i wstawiam do pieczenia. Będzie się wolno opiekał w temperaturze 130-140 stopni, termoobieg,  przez ok. 3 godziny. Ma się zrumienić
 

 
 
 
 
 
 
 
 
Smacznie pozdrawiam!

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Boeuf Stroganow według Czarodziejki.

Długo za mną chodziło to danie. Chęć nasiliła się zaraz po czerwcowym weselu znajomych, na którym to miałam ogormną przyjemność być.
W czasie ostatnich upałów nie szalałam z jedzeniem, bo wysokie temperatury działają na moje kubki smakowe w taki sposób, że nie odczuwam głodu. Chęć na Stroganowa jednak była :) aż się sama sobie dziwiłam. Popędziłam więc po dobry kawał wołowiny i tak oto, w pewne upalne przedpołudnie powstał mój Stroganow!

O historii tego dania, ani o jego pochodzeniu, nie piszę. Każdy zainteresowany wie co to i skąd :)

Nadmienię jedynie, iż mój Stroganow nie jest z polędwicy wołowej. Udało mi się zdobyć piękny kawałek chudej i bardzo okazałej łopatki wołowej, która doskonale spełniła swoje zadanie.


Zapraszam na przepis!


Składniki:

- 900 g mięsa wołowego, u mnie była to właśnie łopatka.
- 2 średnie cebule
- 500 g pieczarek
- dobry smalec do smażenia (2 łyżki)
- 3 szkl. bulionu (może być np. wołowy)
- 2-3 łyżeczki koncentratu pomidorowego
- 2 średnie ogórki kiszone
- odrobina cukru
- liść laurowy, ziele angielskie
- sól, pieprz do smaku
- siekana natka pietruszki do posypania gotowego dania


Zaczynam od mięsa. Kroję je w poprzek włókien na dość cienkie plastry, tak max 1 cm. Potem każdy plaster na paski podobnej grubości.
Cebulę obieram, siekam w piórka. Pieczarki czyszczę, obieram i siekam w cienkie plasterki.
Na patelni rozgrzewam łyżkę smalcu i wrzucam cebulę. Ma się zeszklić, nie przypalić. Trzeba ją więc pilnować i mieszać. Gotową przekładam z patelnie do większego garnka. Na patelnię, tym razem bez tłuszczu dodaję pokrojone pieczarki. Czekam, aż puszczą wodę i podduszam je tak długo, aż ona wyparuje. Kiedy są odparowane przekładam je do cebuli. Na tej samej patelni rozgrzewam łyżkę smalcu i wrzucam mięso wołowe. Nie solę! Mięso wrzucam partiami. U mnie wyszły takie 3. Dzielę je dlatego, aby mi się ono dobrze obsmażyło i zrumieniło. Gdybym włożyła na patelnię całość, mięso zamiast podsmażyć udusiłoby mi się.
Partie kolejno obsmażonego mięsa przekładam do garnka z cebulą i pieczarkami. Patelnię wymywam bulionem, zbieram cały smak i wlewam do garnka. Bulionu dałam tyle, aby przykrył wszystko dokładnie. Dodaję też liść i kilka ziarenek ziela.
Teraz, na małym ogniu i pod przykryciem, duszę wszystko, aż mięso będzie miękkie.

Gdy mięso zmięknie, trochę bulionu odparuje, dodaję koncentrat pomidorowy i szczyptę cukru.
Mieszam dokładnie i znów duszę, aż wszystko zgęstnieje. Trochę to trwa. Nie zagęszczam mojego dania mąką, więc coś za coś.
Na sam koniec dodaję ogórka pokrojonego w drobną kostkę, doprawiam do smaku solą i pieprzem i jeszcze kilka minut duszę, aby samki się połączyły. Nie robię tego jednak zbyt długo, gdyż chcę, aby ogórek, a raczej jego faktura, była wyczuwalna w czasie jedzenia.

Gulasz wychodzi na prawdę pyszny. Polecam doprawić do pieprzem na pikantnie i podać z chlebem, najlepiej własnej roboty :) Można posypać go także siekaną natką pietruszki.



 
 

 
Pozdrawiam!

wtorek, 11 sierpnia 2015

Pszenno-żytni chleb na zakwasie, z dodatkiem czosnku niedźwiedziego.

Głos większości zdecydował, o zamieszczeniu tego przepisu. Co też niniejszym czynię :)

Chlebek jest mięciutki i sprężysty w środku, skóra jego nie jest gruba, ale przyjemnie chrupiąca. Dodatek czosnku wzbogaca smak, a czarnuszka dodaje charakteru.

Polecam spróbować. Przepis prosty i nie powoduje wysiłku.


Zapraszam!


Składniki na zaczyn:

- 2 łyżki zakwasu żytniego
- 1 łyżka mąki żytniej
- 1 łyżka mąki pszennej chlebowej
- woda

Składniki zaczynu łącze ze sobą do niezbyt gęstej konsystencji. Odstawiam przykryte ściereczką, do momentu, aż silnie zacznie bąbelkować. W tych upałach trwa to dość krótko, ale spokojnie można też zaczyn odstawić na całą noc.

Ciasto właściwe:

- cały zaczyn
- 20 dkg mąki żytniej
- 40 dag mąki pszennej chlebowej
- 1,5 łyżeczki soli
- 1 łyżka czosnku niedźwiedziego
- woda
- czarnuszka do posypania chleba (opcjonalnie)

Znów łączę ze sobą wszystkie składniki ciasta. Wody dodaję tyle, aby było ono gęste i lepkie, ale jednocześnie faktura ciasta nie pozwala się uformować w bochenek. Mieszam ciasto drewnianą łyżka kilka minut i odstawiam na 1h. Po tym czasie znów mieszam i odstawiam na 1 h.
Następny krok to wymieszanie ciasta i przełożenie go do formy. U mnie jest to długa keksówka. Ciasto powinno sięgać maksymalnie do 1/2 wysokości formy. Ciasto posypuję po wierzchu odrobiną czarnuszki i odstawiam, aż wyraźnie podrośnie.






Wrośnięty chleb piekę na grzaniu góra-dół, temperatura 230 stopni, czas 15 minut, a potem zmniejszam grzanie do 180 stopni i dopiekam ok. 40 minut, aż będzie ładnie rumiany.
Oczywiście wnętrze piekarnika musi być naparowane przy wkładaniu chleba.


 

Upieczony bochenek studzę na kratce.

 
Smacznego :)

niedziela, 2 sierpnia 2015

Pasta z wędzonej makreli.

Dzień dobry!


Nie wiem, dlaczego wcześniej nie zamieściłam tego prostego przepisu. No nie wiem...
Bardzo lubię ryby i staram się dość często je jadać. Piekę, przygotowuję w parowarze, gotuję, robię śledzie, wędzę, a nawet pekluję, by zajadać się aromatycznym gravlaxem :)

Dziś jednak zapraszam na pastę z wędzonej makreli. Idealna na śniadanie, czy kolację. Najpyszniejsza z domowym chlebkiem :)


Zapraszam!



Składniki:

- 1 spora wędzona makrela
- ok. 1/2 opakowania dobrej jakości sera feta (piszę, że około, bo to zależy jakiej wielkości będzie nasz ser)
- 1 mała cebulka
- 2 średniej wielkości korniszony
- pieprz i sól


Na początek siekam drobna cebulkę, solę odrobinę i dodaję do niej pokrojone w drobną kostkę korniszony. Oddzielam starannie mięso makreli od ości i dodaję do cebuli i ogórków. Ser kruszę w dłoniach i łączę z resztą mojej pasty, przy pomocy widelca. Trzeba jeszcze wszystko doprawić do smaku pieprzem. Sól opcjonalnie, pamiętajmy - słona feta może sprawić, że okaże się już ona niepotrzebna!

Pastę odkładam na pół godziny, aby się "przegryzła".



 
Smacznie pozdrawiam :*

sobota, 25 lipca 2015

Pyszna marynata na grila na steki z szynki ze skórą.

Witajcie :)


Latem chyba stale trwa sezon grillowy. Można przecież grillować już prawie wszystko - mięsa, warzywa, ryby i nawet przepyszne owoce.
Ja, korzystając ze współpracy z Proeco Polska, chciałabym dziś zaprezentować przepis na marynatę, która sprawi, że grillowane mięso będzie aromatyczne, kruche i bardzo smaczne.
Można wykorzystać do tego przepisu różne rodzaje wieprzowego mięsa. Bardzo lubię tą marynatę z karkówką i z szynką.


Zapraszam!



Składniki na marynatę:

- 1,5 łyżeczki czosnku firmy Proeco Polska
- 1,5 łyżeczki chilli firmy Proeco Polska
- 6 łyżek dobrej jakości oleju
- po łyżeczce ulubionych ziół (u mnie): majeranek, cząber, bazylia, tymianek, rozmaryn, oregano, czosnek niedźwiedzi, estragon, rozgniecionych nasion kolendry
- sól i pieprz do smaku
- 2 łyżeczki trzcinowego cukru
- 2 łyżeczki octu balsamicznego
- kilka liści laurowych (u mnie świeże)
- duża cebula
- kilka kulek ziela angielskiego

Ponadto:

- mięso w plastrach, marynata wystarcza na ok 1,5 kg mięsa (ja tym razem wybrałam "steki" z szynki
 ze skórą)



Wszystkie składniki marynaty, prócz cebuli, ziela i liści laurowych, łączę ze sobą. Dokładnie mieszam. i doprawiam solą i pieprzem do smaku.
Cebulę obieram i kroję na większe kawałki.
W naczyniu układam warstwami posmarowane marynatą mięso, przesypane .cebulą, zielem i liściem.
Mięso powinno być dokładnie pokryte marynatą.
Tak przygotowane zakrywam szczelnie i odstawiam na całą noc do lodówki.

Grilluję mięso na tackach, wedle uznania kubków smakowych :)


Polecam wypróbować marynatę i produkty firmy Proeco Polska.
Mięsko smakuje wyśmienicie :)





 
Smakowitości z grilla wszystkim życzę :*

wtorek, 19 maja 2015

Pszenny chleb pełnoziarnisty, ze słonecznikiem i siemieniem lnianym.

Chlebek powstał spontanicznie. Dawno nie piekłam niczego z ziarnami i w sumie to nie wiem sama czemu :) Zaczyn na chleb jest dwuetapowy, do jego wypieku wykorzystałam mąkę pszenną i pszenną pełnoziarnistą.
Wyszedł smaczny, z chrupiąca skórką i bardzo atrakcyjnym miąższem.

Polecam do wypieku użyć mąki pszennej pełnoziarnistej Gdańskie Młyny. Używałam jej bardzo często i zawsze jestem zadowolona z efektów.



Zapraszam!




Składniki na zaczyn (I etap): (na noc)

- 3 łyżki mąki pszennej chlebowej
- 3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej Gdańskie Młyny
- 3 łyżki zakwasu żytniego
- woda (do konsystencji śmietany)

Wszystkie składniki zaczynu mieszam ze sobą. Zaczyn ma mieć konsystencję kwaśnej śmietany. Odstawiam go na 12 h, temperatura pokojowa. Po tym czasie przyrasta i widać na nim niezliczone pęcherzyki i bąbelki.


Składniki na zaczyn (II etap): (na cały dzień)

- zaczyn z I etapu
- 3 łyżki mąki pszennej chlebowej
- 3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej Gdańskie Młyny
- woda (do konsystencji śmietany)

Czynność powtarzam, jak przy zaczynie z I etapu. Łączę składniki i odstawiam ponownie na 12 h w temperaturze pokojowej. Zaczyn jeszcze mocniej przyrasta i jeszcze mocniej bąbelkuje.





Składniki na ciasto właściwe: (zagniatane wieczorem, wyrasta przez całą noc)

- cały zaczyn
- 600 g mąki pszennej chlebowej
- 200 g mąki pszennej pełnoziarnistej Gdańskie Młyny
- 2,5 łyżeczki soli
- spora garść ziaren słonecznika
- garść siemienia lnianego
- 600 ml wody (ilość umowna)

Składniki na ciasto łączę ze sobą: obie mąki mieszam razem w misce, dodaję ziarna, sól i mieszam. Następnie wlewam zaczyn i wodę. Jej ilość bywa umowna. Ma dać ona gotowe ciasto, które jest dość luźne i klejące, nie da się go zagnieść i uformować z niego bochenka. Ciasto chlebowe mieszam ręczni drewnianą łyżką ok. 10 minut i daję mu odpocząć ok. godziny. Po tym czasie znów mieszam łyżką i daję odpocząć ok. pół godziny.
Dwie długie keksówki smaruję olejem i posypuję mąką żytnią razową. Przekładam ciasto, nie wyżej niż do połowy wysokości foremek, okrywam foliowymi reklamówkami i zostawiam na kuchennym parapecie na całą noc do wyrośnięcia.

Wyrośnięte ciasto piekę w naparowanym piekarniku. Temperatura 230 stopni, góra - dół przez 25 minut, potem zmniejszam do 180 stopni i dopiekam drugie 25 minut.
Przed konsumpcją chlebek powinien ostygnąć całkowicie na kratce.


Smacznego życzę!



 
 

środa, 13 maja 2015

Długowyrastający chleb pszenny na zakwasie żytnim, bardzo prosty i bardzo smaczny.

Witam po małej przerwie. Trochę mi się zeszło z tą alergią, więcej niż się spodziewałam. Wracam do zdrowia i już czuję się dobrze. Wracam tym samym do tego co lubię chyba najbardziej - do pieczenia domowego chleba, na zakwasie rzecz jasna :)
Obserwowanie jak z prostych i łatwo dostępnych składników powoli powstaje największy dar - chleb, sprawia mi wielką przyjemność. Wypiekanie chleba to piękna umiejętność, której oddaję się z wielką chęcią i którą wciąż zgłębiam, bo co tu dużo mówić, jestem w tej kwestii jeszcze wielkim laikiem.
Ten bochenek to prosty przepis na pyszny efekt końcowy. Zachęcam do wypróbowania :)
Długie i powolne wyrastanie sprawia, że miękisz chleba jest niezwykle sprężysty, co świetnie się komponuje z chrupiącą i wypieczoną skórką.


Zapraszam!


Składniki:


Zaczyn:

- 2 łyżki aktywnego żytniego zakwasu
- 3 łyżki mąki pszennej chlebowej
- woda (tyle, aby zaczyn miał lejącą konsystencję, coś jak ciasto naleśnikowe)

Robię go rano. Składniki łączę przy pomocy drewnianej łyżki ze sobą w misce i pozostawiam na kilka ok. 9 godzin, aż wszystko zacznie fermentować i zaczyn pokryje się licznymi pęcherzykami i podrośnie. Mój zaczyn stał w kuchni, dokładnie na kuchennym parapecie, gdzie jest ciut chłodniej niż w całym domu, dlatego dałam mu więcej czasu na bąbelkowanie.


Ciasto właściwe:

- cały zaczyn
- 600 g mąki pszennej chlebowej
- 1,5 łyżeczki soli
- 300 ml wody (tyle mi zabrała mąką)

Chleb wyrabiam wieczorem. Składniki na ciasto łączę ze sobą, dodając wody stopniowo. Woda, czyli jej ilość, przy wypiekaniu chleba to bardzo często kwestia umowna. Wszystko zależy od tego, jakiego rodzaju mąki użyjemy, jakiej konsystencji będzie zaczyn. Dlatego właśnie dodaję jej stopniowo. Ciasto wyrabiam ręcznie ok. 10 minut, robię to energicznie. Ma być elastyczne, miękkie i plastyczne. Odkładam do wysypanej mąką miski i daję mu odpocząć ok. 1,5 h. Po tym czasie znów wyrabiam przez kilka minut. Rozciągam je i składam na trzy. (Po każdym wypoczynku ciasto chlebowe robi się coraz bardziej miękkie, takie nawet bym powiedziała delikatne, jakby lejące. Czuć to wyraźnie pod pacami.) Czynności te powtarzam. Ciasto ląduje jeszcze raz w misce, odpoczywa ok. 1h i znów je wyrabiam przez kilka minut. Na koniec kształtuje okrągły bochenek i umieszczam w koszu, łączeniem ciasta do góry, w którym będzie rósł mój chlebek. Obsypuję mąką z wierzchu, przykrywam lnianą ściereczką i odstawiam na kuchenny parapet na całą noc.
Rano, następnego dnia, nagrzewam piekarnik wraz z granitową płytą - temperatura 230 stopni, grzanie góra-dół. Kiedy się nagrzeje, szybko przekładam chleb z kosza na płytę, nacinam dowolnie, naparowuję piekarnik i piekę tak 25 minut. Potem zmniejszam temperaturę do 190 stopni i piekę jeszcze 20 minut, aż skórka się ładnie przyrumieni.

Gotowy chlebuś studzę na kratce.



 
 

 
 
 
Pozdrawiam serdecznie :*

poniedziałek, 27 kwietnia 2015

Ciasto krucho-drożdżowe, idealne na rogaliki.

Witam po dłuższej nieobecności, która spowodowana była paskudnym atakiem alergii. Trwa on niestety do dziś, jest już trochę lepiej więc powoli wracam do żywych.
Chciałam dziś podzielić się przepisem na krucho-drożdżowe ciasto, z którego przygotowuję rogaliki z różnymi nadzieniami. Przepis pochodzi ze starej książki kucharskiej - Kuchnia Polska, Polskie Wydawnictwo Gospodarcze, z roku 1959. Kilka razy już chyba wspominałam, że to jedyna książka kucharska jaką posiadam. Czerpię z niej wiele wspaniałych doznań i dlatego dzielę się nimi z Wami :)



Zapraszam!



Składniki na ciasto:

- 50 dkg mąki krupczatki (ja wolę dobrej jakości zwykłą pszenną mąkę)
- 15 dkg masła
- kilka kropel ekstraktu waniliowego (daję na oko)
- 3 żółtka
- 2 jajka
- 5 dkg drożdży
- 15 dkg cukru pudru
- trochę otartej skórki cytrynowej (daję na oko)
- 1/8 litra kwaśnej śmietany


Drożdże rozcieram w garnuszku z 1 łyżką cukru. Mąkę przesiewam na stolnicę lub do miski i siekam z masłem. Dodaję cukier, jajka, żółtka, płynne drożdże, śmietanę wanilię, skórkę cytrynową i szybko zagniatam ciasto.
Gotowe ciasto rozwałkowuję na ok 0,5 cm na kształt koła, wykrawam trójkąty i nakładam u podstawy każdego trójkąta dowolny, ulubiony farsz. Od podstawy także zaczynam zwijanie moich rogalików i nadaję im rożków.
Rogaliki przed pieczeniem muszą wyrosnąć, pod przykryciem i w temperaturze pokojowej.
Dopiero wtedy smaruję ich wierzch białkiem i piekę na złoty kolor - ok 20 minut, temperatura 175 stopni, termoobieg.





 
Pozdrawiam :)

czwartek, 16 kwietnia 2015

Zupa pomidorowo-serowa na bulionie z kaczki.

Witam :)

Kto mnie zna, ten wie, jak bardzo lubię pomidory. Czy to na zimno, czy na gorąco, jako danie główne, jako przystawkę a nawet i deser... Dla mnie zawsze jest pora na pomidora!

Zapraszam dziś na pyszną i aromatyczną zupę, która za każdym zamieszaniem łyżki wygląda zupełnie inaczej!


Składniki:

- pół litra esencjonalnego bulionu z kaczki (długo gotowany z dodatkiem świeżej bazylii i rozmarynu, które włożyłam doń pod koniec powolnego gotowania; można zastąpić innym bulionem)
- 1 litr gęstego domowego przecieru pomidorowego
- 3 łyżeczki startego parmezanu
- 50 g gorgonzoli
- sól, pieprz, czosnek mielony
- sos balsamico (zrobiony z octu balsamicznego i miodu, składniki 1:1, odparowane w rondelku i ostudzone)


Do gotowego bulionu wlewam przecier, gotuję na małym ogniu, żeby zupa zredukowała mi się nieco, ma mieć lekko kremową konsystencję, nie może być zbyt gęsta. Kiedy to nastąpi dodaję sery i mieszam, aż ładnie się rozpuszczą. Doprawiam solą, pieprzem i suszonym, mielonym czosnkiem do smaku.

Po wylaniu na talerz czy do miseczek dodaję małe kleksy sosu balsamicznego. Sos będzie mało widoczny na powierzchni pomidorowej, bo nie jest to typowa zupa-krem. Zupę dekoruję jeszcze świeżymi ziołami np. majeranek i podaję.
Sos balsamiczny, który znajduje się w zupie podczas jedzenia będzie zmieniał na tle zupy swój kształt i wygląd i za każdym razem na talerzu ujrzymy inny wzorek :)

Smacznego życzę!



 
 








sobota, 4 kwietnia 2015

czwartek, 2 kwietnia 2015

Zupa chrzanowa na zakwasie, z kabanosami - pyszna i kremowa.

Pamiętacie mój przepis na zakwas na biały barszcz? Dziś pokazuję jak wykorzystać go do innej zupki. Chanowa na zakwasie wychodzi pyszna, jeszcze bardziej aromatyczna. Poleca się doskonale na Wielkanocny stół!


Zapraszam!



Składniki:

- 2 litry wywaru na wędzonce i jarzynach
- 2 szkl. zakwasu na biały barszcz (bez mąki)
- 4 łyżki świeżo startego chrzanu
- 2 łyżki mąki
- 3 łyżki jogurtu typu greckiego
- sól, pieprz
- dobrej jakości kabanosy
- odrobina suszonych ziół: tymianku i majeranku



Do gotowego wywaru dodaję zakwas i podgrzewam wszystko cały czas na niewielkim ogniu prze jakieś 5 minut. Dodaję starty chrzan, odrobinę roztartych palcach ziół i podgrzewam kolejne 5-10 minut.
Mąkę i jogurt łączę, uważając aby nie powstały mi grudki. Dodaję do nich po trochę gorącego bulionu, ażeby się wszystko zahartowało i dodaję do zupy. Doprowadzam wszystko do wrzenia. Doprawiam do smaku solą i pieprzem.

Gotową zupę podaję z kabanosami, można też z jajkiem, białą kiełbaską - co kto lubi i preferuje :)
Zupę najlepiej zrobić dzień wcześniej, nabierze smaku.



 
 

 
Smacznie pozdrawiam :)

poniedziałek, 30 marca 2015

Mazurek czekoladowo-wiśniowy.

Dziś będzie na słodko i świątecznie. Jak Wielkanoc, to obowiązkowo musi być mazurek! U mnie najbardziej pożądany jest ten z czekoladą, kakao i wiśniowym, domowej roboty, dżemem.

Szybki i prosty w przygotowaniu, a zachwyca bogatym smakiem :)
Polecam wszystkim uzależnionym od czekolady!


Zapraszam!


Składniki:

Ciasto:

- 200 g masła
- 132 g mąki (odejmuje 2 łyżki, które zastępuję kakao)
- 99 g cukru pudru
- 2 łyżki kakao (dobre, mocne)
- 2 żółtka
- szczypta soli


Z podanych składników zagniatam szybko gładkie ciasto. Przy kruchym cieście działa się szybko i tylko tyle ile potrzeba. Gotowe owijam w folię i odkładam do lodówki na 30 minut.
Po tym czasie wyjmuję je, odkładam kawałek na ozdobny rant, a resztę dzielę na dwie części. Ja swojemu mazurkowi nadałam kształt jajka, uformowałam dwie takie same wielkością połówki i na jednej z nich z odłożonej wcześniej części ciasta zrobiłam ozdobny rant.

Ciasto piekłam ok 20 minut, piekarnik termoobieg, temperatura 170 stopni.

Do mazurka:

- kilka łyżek wiśniowego dżemu
- czekolada deserowa i mleczna
- preparowany ryż
- kolorowe jajeczka do ozdoby

Wystudzone blaty przekładam dżemem. Rozpuszczam kilka kostek mlecznej czekolady i dekoruję wierch mazurka, uważając by nie polać nią ozdobnego brzegu. Kiedy czekolada nieco zastygnie, z deserowej robię gałązki, a z ryżu wyklejam bazie. Do dekoracji mocuję jeszcze słodkie jajeczka.


Mazurek gotowy :)



 

 

 
Pozdrawiam serdecznie :*

sobota, 28 marca 2015

Zakwas na biały barszcz wg Czarodziejki.

Nie potrafię wskazać, co wolę smakowo bardziej - czy żur na zakwasie, czy biały barszcz na zakwasie. Każda z tych zup ma w sobie coś :) A tym czymś jest właśnie zakwas! Oczywiście, koniecznie przygotowany własnoręcznie :)

Zakwas na barszcz biały przygotowuje się z innego rodzaju mąki - mąki pszennej.  Sama zupa zaś jest bardziej aksamitna, łagodniejsza i do jej przygotowania nie używa się mąki z zakwasu, jak to była w przypadku żuru, a tylko samą zakwaszoną "wodę". Oczywiście, istnieje wiele wersji na przygotowanie zakwasu na barszcz biały i na pewno każda z nich jest pyszna. Ja dziś prezentuję moją wersję, z czosnkiem, czosnkiem niedźwiedzim i białym pieprzem :)



Zapraszam!



Składniki:

- 1 szklanka mąki pszennej pełnoziarnistej
- ok. litr przegotowanej, letniej wody
- 2 ząbki czosnku
- kilka ziarenek białego pieprzu
- łyżeczka suszonego czosnku niedźwiedziego


Do naczynia wsypuję mąkę. Czosnek obieram i siekam w niezbyt drobną kostkę, dodaję do mąki. Wsypuję tam też czosnek niedźwiedzi i ziarenka pieprzu. Dodaję wodę, jednocześnie mieszając, aby z mąki nie zrobił się grudy. Całość odstawiam na kilka dni, 3-4, przykryte gazą. Oczywiście zakwas stoi w temperaturze pokojowej.

Jest gotowy, kiedy nabiera przyjemnego, lekko kwaśnego aromatu i smaku.


Taki zakwas służy mi nie tylko do przygotowywania białego barszczu. Wkrótce zaprezentuję go w innym, wydaniu :)


 

 
 
 

 

 
Pozdrawiam!

czwartek, 19 marca 2015

Zupa czosnkowa - szybka i aromatyczna.

Taka zupa chodziła za mną już od dawna :) Zbierał się i zbierałam i zebrać nie mogłam. To pewnie dlatego, że od początku chciałam jej poświęcić całą swoją uwagę i energię, a ostatnio ręce i głowę mam intensywnie zajęte. Udało mi się jednak wykroić wreszcie wolny czas i tak oto powstała ta pyszna zupka. Właściwie można być rzec, iż to jeden z dowodów na uwielbienie czosnku z mojej strony.

Zupa pięknie pachnie czosnkiem i choć jest w niego bogata od samego początku, to nie pozostawia po sobie śladu w postaci silnego jego aromatu i nie trzeba się po jej zjedzeniu ukrywać:P


Zapraszam!


Składniki:

- 1 l dobrego bulionu (u mnie domowej roboty)
- 9 ząbków czosnku
- łyżka dobrego smalcu
- płaska łyżeczka suszonego cząbru
- sól, pieprz
- świeży tymianek do podania
- grzanki serowe lub inne ulubione

Do każdej zupy bulion przygotowuję sama, nie używam gotowych. Na ta zupę wybrałam bulion, który przygotowałam na wieprzowych kościach od schabu, dużej ilości warzyw, z zielem angielskim, liściem laurowym  i z dodatkiem suszonego lubczyku, czosnku niedźwiedziego i oczywiście kilku ząbków czosnku. Rozgnieciony czosnek wrzuciłam do buliony i powoli wszystko razem gotowałam.

Kiedy bulion jest już gotowy, zabieram się za resztę, która trwa już znacznie krócej.
Czosnek obieram i siekam dość drobno. Nie przecieram go przez praskę, tylko siekam. Na patelni o grubym dnie roztapiam smalec, kiedy się rozgrzeje zmniejszam ogień, wrzucam czosnek i cząber i duszę. Pilnuję, aby czosnek mi się nie przypalił. Ma się zeszklić, a cząber ma uwolnić swój aromat. Do takiej bazy, na patelnię wlewam bulion, i powoli doprowadzam do wrzenia.
Na koniec doprawiam zupę do smaku solą i pieprzem. Podaję ją na gorąco, posypaną tymiankiem i z grzankami.



 
Smacznego :)

niedziela, 15 marca 2015

Łosoś pieczony - szybki, pyszny i soczysty.

W rybach najbardziej cenię to, że tak szybko się je przygotowuje. Oczywiście niekwestionowaną zaletą jest są ich wartości odżywcze i smak, jednak, kiedy nie mam zbyt wiele czasu, a mam ochotę na szybki obiad czy kolację to właśnie ryby są niezastąpione i bardzo pożądane :)

Proponuję dziś łososia, którego robi się szybko. Piekłam go na prawdę chwilę, dzięki czemu nie wyszedł ani suchy, ani wiórowaty. Polecam każdemu taką rybkę!


Zapraszam!


Składniki:

- kawałki łososia
- olej z orzechów laskowych
- cytryna i sok z cytryny
- kilka ząbków czosnku
- świeże zioła: u mnie rozmaryn i pietruszka
- sól, pieprz, płatki chilli
- dla ozdoby dodałam czarną sól cypryjską w płatkach


Rybę trzeba opłukać, osuszyć i doprawić. Najpierw skrapiam ją niezbyt obficie sokiem z cytryny, potem olejem. Następnie doprawiam solą, pieprzem i płatkami chilli. Tak przygotowanego odstawiam przynajmniej na pół godziny.
Po tym czasie nagrzewam piekarnik do 200 stopni. Rybę układam w brytfannie, na papierze do pieczenia. Między kawałkami łososia układam cząstki cytryny, czosnek i natkę pietruszki, a na filetach igiełki rozmarynu. Całość można dla ozdoby posypać jeszcze płatkami czarnej soli. Trzeba uważać jednak, aby wcześniej nie dodać zbyt dużo soli, bo ryba wyjdzie za słona.

Tak przygotowanego łososia zapiekam 10 minut. W moim piekarniku wystarczy, aby ryba nie była surowa i jednocześnie soczysta i miękka.

 

 

 
Smacznie pozdrawiam!

środa, 11 marca 2015

Moje łazanki.

Dziś bardzo prosto, tradycyjnie ale wciąż smacznie :)
Właściwie to nie wiem, czemu łazanki robię tak rzadko, przecież tak bardzo je lubię. To także bardzo szybkie w przygotowaniu danie.

Zapraszam dziś na pyszny domowy obiad!


Składniki:

- pół kilograma kiszonej kapusty (u mnie domowa, kiszona przez rodziców)
- 1 duża cebula
- duże pętko dobrej, suchej kiełbaski
- 200 g boczku surowego wędzonego
- makaron łazanki (lub inny według uznania)
- liść laurowy, kilka ziarenek ziela angielskiego
- sól, pieprz, pół łyżeczki suszonego cząbru


Kapustę siekam nożem, przekładam do garnka, dodaję ziele i liścia, zalewam wodą i obgotowuję do miękkości. Makaron gotuję w osolonej wodzie.
Cebulkę siekam w kostkę, boczek kroję także w kostkę, a kiełbaskę na półplasterki.
Na rozgrzanej patelni obsmażam kolejno na rumiano kiełbasę, potem boczek, a na końcu na tym tłuszczu ze smażenia obsmażam, aż się zeszkli cebulę.
Kapustę, wędlinę, cebulę i makaron mieszam ze sobą. Doprawiam do smaku solą, cząbrem i pieprzem.

Podaję na ciepło.






Smacznie pozdrawiam :)

środa, 18 lutego 2015

Tort Czarny Las wg Czarodziejki

Dziś na słodko. Właściwie to w Popielec słodyczy być nie powinno, no ale skoro to tylko przepis...

Taka moja wariacja na temat popularnego i dobrze znanego wszystkim tortu Szwarcwalskiego.
Według mnie świetny i elegancki, sprawdzi się przy wielu okazjach. Jest smaczny, nie za słodki, miękki i wilgotny. Zachwyca podniebienia i małych i dużych smakoszy :)



Zapraszam!


Składniki na biszkopty kakaowe:

- 6 jaj
- 1 szklanka mąki
- 1 szklanka cukru
- 3 łyżeczki dobrej jakości kakao

Podane składniki dzielę na trzy i z każdej części piekę biszkopt w tortownicy o średnicy 20 cm. Piekę więc trzy osobne blaty. Można także upiec jeden duży biszkopt i rozkroić go potem na 3 osobne krążki.

Sposób przygotowania biszkoptu:

Białka oddzielam od żółtek. Ubijam białka mikserem na sztywno. Dodaję cukier i mieszam - utrwalam tym samym pianę. Do gładkiej białkowej masy dodaję żółtka i delikatnie ucieram. Kiedy wszystko się połączy, dodaję przesianą mąkę wraz z kakao i już RĘCZNIE łączę je z ciastem.
Dno tortownicy wykładam papierem do pieczenia, wylewam ciasto i piekę w temperaturze 180 stopni, termoobieg ok. 25 minut, do tzw. suchego patyczka.

Nie używam proszku do pieczenia. Dobrze ubite białka doskonale zastępują środek spulchniający.

Poncz do nasączenia:

- niecałe pół szklanki mocnego naparu z herbaty
- 2-3 łyżeczki soku z cytryny
- 50 ml likieru wiśniowego

Z podanych składników przygotowuję poncz, którym nasączam biszkopty, przed pokryciem ich masą i wiśniami.


Masa wiśniowa (frużelina wiśniowa):

- 700 g wiśni (u mnie wydrylowane, zmrożone)
- 2-3 łyżeczki cukru
- 50 ml likieru wiśniowego
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- 3 łyżeczki mąki ziemniaczanej
- 3 łyżeczki zimnej wody

Wiśnie mieszam z cukrem i podgrzewam na niewielkim ogniu, aby puściły sok. Kiedy cukier się rozpuści dodaję sok z cytryny. Gdy wiśnie z sokiem zaczną wrzeć, dodaję rozmieszaną w zimnej wodzie mąkę ziemniaczaną i mieszam. Masa ma zgęstnieć, ale nie być bardzo sztywna.
Odkładam 12 wisienek i odstawiam frużelinę, żeby całkowicie ostygła.

Masa śmietanowa:

- 1 l dobrej jakości kremówki 36 % (koniecznie schłodzona)
- opcjonalnie można dodać utrwalacz do śmietany
- czekoladowe wiórki do obsypania boków i ozdobienia tortu


Przygotowania i składanie tortu:

Blaty kolejno nasączam zimnym ponczem. W czasie kiedy miękną ubijam na sztywno kremówkę. Nie słodzę jej, uważam, że reszta jest już wystarczająco słodka. Gotową kremówkę przekładam do rękawa cukierniczego z okrągłą dużą tylką. Na paterę kładę pierwszy blat i wyciskam wzdłuż jego brzegu kremówkę, robię odstęp w którym znajdą się wiśnie z frużeliną i znów wyciskam okręg z kremówki. Czynność tą powtarzam w kierunku do wnętrza biszkoptu, dokąd starczy miejsca. Pomiędzy kremówkę układam wiśnie. Gotowy biszkopt przykrywam kolejnym i powtarzam czynności. Po nałożeniu trzeciego biszkoptu smaruję kremówką cały tort - boki i wierzch. Zostawiam sobie kremówkę, aby wykonać z niej różyczki.


 


Wiórkami czekoladowymi obsypuję boki tortu. Górę dekoruję różami z bitej śmietany i na każdej układam po jednej wiśni. Środek tortu także dekoruję wiórkami czekolady.


 

 


Tort schładzam kilka godzin, najlepiej zostawić go na noc w lodówce i wyjąć ok. 30 minut przed podaniem.