Dzień dobry :)
Kiedy jest upał nic mi się nie chce, a najmniej mam ochotę jeść... Druga strona tych wysokich temperatur jest taka, że zakwas na chleb szybko rośnie, zakwas na żurek szybko dojrzewa i ten z czerwonych buraków także, jakby szybciej się robi :)
Nastawiłam wreszcie chlebek, o którym już dawno rozmyślam - pszenny, z oliwkami i suszonymi pomidorami. Taki we włoskim stylu, który przez dodatki jest dobry sam w sobie i przyjemnie jest zajadać go solo. Jest prosty w przygotowaniu, ograniczyłam wysiłek przy nim do minimum.
Ma piękną skórkę i cudowny dziurawy miękisz. I choć jest pszenny to uwielbiam jego smak :)
Zapraszam!
Zaczyn I stopień:
- 3 łyżki aktywnego zakwasu żytniego
- 3 łyżki mąki pszennej wysokobiałkowej
- woda, do konsystencji gęstej śmietany
Składniki mieszam ze sobą i odstawiam na 10 h.
Zaczyn II stopień:
- zaczyn I stopień
- 3 łyżki mąki pszennej wysokobiałkowej
- woda, do konsystencji gęstej śmietany
Składniki znów łączę i odstawiam na 10-12 h.
Ciasto właściwe:
- cały zaczyn II
- 600 g mąki pszennej wysokobiałkowej
- 400 ml wody
- 2 bardzo płaskie łyżeczki soli
- garść czarnych oliwek
- łyżka oliwy w oliwek
- garść suszonych pomidorów, przekrojonych na połówki
Mąkę mieszam z solą, wodę wlewam do zaczynu i dobrze mieszam, aby go rozcieńczyć. Dodaję do mąki i mieszam. Wlewam oliwę i wszystko dobrze mieszam łyżką. Ciasto wychodzi luźne, nie da się uformować go w bochenek. Dodaję oliwki i pomidory i dokładnie staram się wmieszać je w ciasto chlebowe. Całe pierwsze mieszanie to ok 7 minut. Miskę z ciastem nakrywam ściereczką i odstawiam na pół godziny. Po tym czasie mieszam jeszcze raz i zostawiam na 2-3 h do przyrośnięcia. Chleb ma się wyraźnie podnieść.
Bochenek będzie pieczony w naczyniu żaroodpornym. Kiedy więc dobrze podrośnie w misce, naczynie wkładam do zimnego piekarnika i nagrzewam w temperaturze 250 stopni. Grzanie góra-dół. Przekładam ciasto do gorącego naczynia, nakrywam je i piekę przez 40 minut w 230 stopniach, potem odkrywam i dopiekam jeszcze ok. 30 minut w niższej temperaturze - 190 stopni, aż bochenek będzie miał odpowiedni dla mnie kolor.