czwartek, 27 czerwca 2019

Truskawkowy czekodżem wg Czarodziejki

Lato nie odpuszcza :) Skorzystałam ostatnio z możliwości i wybrałam się na samodzielne zbieranie truskawek na plantację mieszczącą się niedaleko mnie.
Miejsce z polecenia, więc grzech nie skorzystać :) Uzbierałam ponad 30 kg truskawek, a jakieś 2 zjadłam w trakcie zbiorów...


Zrobiłam kompoty, nastawiłam nalewkę, trochę także zamroziłam, no i powstał jeszcze dżem, z dodatkiem kakao i na prawdę niewielką ilością cukru.
Robi się go prosto i jest pyszny :) W sam raz na chlebek, do naleśników i ciast i deserów....



Zapraszam!


- 3 kg truskawek
- 4 łyżki kakao
- 5-6 łyżek cukru (można więcej, ja lubię mniej słodkie słoiczki)


Do garnka o grubym dnie wrzucam truskawki i gotuję na niewielkim ogniu, aż się rozpadną i wyparuje z nich woda. Tak na prawdę gęstość naszego dżemu regulujemy sami. Tak po około godzinnym powolnym gotowaniu dodałam cukier i kiedy truskawki były dla mnie wystarczająco gęste dodałam kakao i dokłądnie wymieszałam, aby nie było grudek. Prażyłam to wszystko jeszcze jakieś 20-30 minut i gorące przełożyłam do wypażonych słoiczków.

Ja dla pewności zawsze pasteryzuje dżemy. Czas to 15-20 minut.









piątek, 21 czerwca 2019

Pasta z wędzonego dorsza.

Dziś szybka i prosta propozycja na letnią kolację - pasta rybna. Tym razem z wędzonego dorsza. Uwielbiam zajadać ją z dodatkiem koktajlowych pomidorków i na chrupiących grzankach.


Zapraszam!



Składniki:

- 1 średni wędzony dorsz
- pół średniej cebuli
- 6 suszonych pomidorków
- 2-3 łyżeczki posiekanego koperku
- 2 korniszony
- 2 łyżeczki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
- pieprz, suszony czosnek do smaku


Mięso ryby trzeba oddzielić od ości. Cebulkę siekam w drobną kostkę, to samo robę z korniszonami. Pomidorki także kroję w kostkę. Wszystko mieszam ze sobą dodajać koperek, pieprz i suszony czosnek do smaku. Ryba była dość słona, więc ja pominęłam już dodatkową sól.
Całość odstawiam na pól godziny, żeby się przegryzło, a potem to już tylko uczta :)










poniedziałek, 17 czerwca 2019

Botwinka do słoików na zimę, przepis II

Witajcie.


Wysiałam dużo buraczków w tym roku w ogórdku i zrobiłam to bardzo za gęsto... wiem, wiem, moja wina :) Dziś poprzerywałam je i okazało się, że wyszła mi wielka reklamówa młodziutkiej i kruchej botwiny, która aż się prosi o włożenie jej w słoiczki, by zimą cieszyć się pysznymi zupami.

Już publikowałam tu przepis na botwinę w słoikach. W tym roku jednak podaję drugi raz, bo został nieco zmodyfikowany, dodałam do słoików baldachy kopru i domowy suszony czosek w płatkach. Będzie jeszcze bardziej aromatycznie.





Zapraszam!



Składniki:

- botwina, ilość według uznania
- płątki suszonego czosnku
- baldachy kopru
- sól
- domowy zakwas (jeśli nie macie zakwasu, można zaprawić słoiki zakwaszoną wodą)


Botwinkę najpierw moczę w zimnej wodzie, potem myję ją i przebieram. Buraczki, które już zdążyły się rozwinąć obieram ze skóry i kroję wszystko niezbyt drobno.
Przekładam ją do słoików, lekko ugniatając i na wierzch wkładam koper, po kilka płatków czosnku i dodaję po szczypcie soli. Tak gotowe słoiki zalewam domowym zakwasem buraczanym, do 3/4 wysokości.
Słoiki pasteryzuję przez 30 minut.









Smacznie pozdrawiam :)




piątek, 14 czerwca 2019

Chleb pszenny z orzechami włoskimi.

Kolejny wypiek na zakwasie. Kolejny pomysł na urozmaicenie klasycznego pszennego pieczywa. Tym razem padło na włoskie orzechy, które nadały ciekawy smak i charakter bochenkowi.
Z uwagi na bardzo wysokie temperatury, zakwasy bombelkują bardzo szybko i w oka mgnieniu rosną w słoikach, to samo z ciastem chlebowym. Tak sobie myślę, że to jedyny plus tych upałów...

Chlebek bardzo prosty w wykonaniu, z chrupiącą, choć niegrubą skórką - na prawdę polecam. Objadłam się nim, tylko w towarzystwie prawdziwego masła i powiem, że nic więcej nie było mi potrzebne...


Zapraszam!



Zaczyn:

- 1 łyżka zakwasu żytniego
- 2 łyżki mąki pszennej chlebowej typ. 750
- woda do konsystencji śmietany


Składniki zaczynu mieszam w misce i odstawiam na noc do fermentacji.

Zaczyn II:

- zaczyn z nocy
- 3 łyżki mąki pszennej chlebowej typ. 750
- woda do konsystencji rzadkiej śmietany

Skłądniki znów ze sobą wymieszałam i dostawiłam na jakieś 2 godziny w dzień - przy tych upałach wystarczyło, aby wszystko mi mocno podskoczyło i zaczyn zmienił się w pięknie pachnącą, kwaskowatą bąbelkową masę :)

Ciasto właściwe:

- 0,5 kg mąki pszennej chlebowej
- gotowy zaczyn II
- 1 łyżeczka soli
- duża garść orzechów włoskich
- woda 300 ml

Mąkę pszesiewam, wsypuję sól i mieszam, dodaję zakwas, a do miski po zakwasie dolewam wodę i mieszając zbieram resztki zakwasu z jej ścianek. Wlewam do ciasta i zaczynam wyrabiać. Trwa to kilka minut. Ciasto ma być luźne, ale elastyczne.
Odstawiam na pół godziny i po tym czasie wyjmuję je na blat, podsypuję odrobiną mąki i znów wyrabiam przez jakieś 8 minut. Ciasto odpoczywa 1 h.
Do trzeciego wyrabiania dodaję orzechy - delikatnie rozpłaszczam ciasto i powoli wciskam je w jego fakturę. Składam ciasto na trzy i zarabiam spokojnie przez jakieś 5 minut. Odstawiam do odpoczynku na 1 h.
Czwarty, ostatni raz wyrabiam mój przyszły chleb - wyraźnie powinno być widać zmianę faktury ciasta. Jest delikatne ale plastyczne, a pod moimi dłońmi czuję pęcherze powietrza, które się w nim zebrały. Chleb wyrabiam jakieś 8 minut. Formuję podłużny bochenek i odstawiam do koszyka, do wyrośnięcia.
Rośnie szybko, bo jakieś niecałe 2 godziny.

Piękę go w temperaturze najpier 240 stopni, przez 30 minut, a potem dopiekam do zbrązownienia skórki przez ok. 10 minut w temperaturze 180 stopni.