środa, 24 sierpnia 2016

Mizeria do słoików.

Przepis bardzo prosty, szybki w wykonaniu i jednocześnie gwarantujący wyborny smak. Zimą wystarczy dodać jogurt czy śmietanę i tak oto otrzymamy sałatkę do obiadu.
Można też wyjadać prosto ze słoika, nie dodając niczego :)

Przepis zaczerpnięty z książki Siostry Anastazji. Wypróbowałam, posmakowałam i dlatego właśnie go publikuję i polecam.




Zapraszam!




Składniki:

- 1 kg ogórków
- 2 średnie cebule
- 2-3 ząbki czosnku
- 1 pęczek zielonego koperku
- 1/4 szklanki octu winnego 6%
- 1/2 łyżki cukru
- pieprz, sól


Ogórki obrałam i starłam na tarce na plastry. Ogórki posoliłam, wymieszałam i odstawiłam na pół godziny. Po tym czasie zlałam puszczony sok i do ogórków dodałam posiekany koper, pokrojone w pół-plastry cebule, przetarty przez praskę czosnek, cukier i ocet. Wszystko razem wymieszałam i doprawiłam do smaku solą i pieprzem.
Ogórki przełożyłam do słoików i zakręcone pasteryzowałam 20 minut.


Szybko i efektownie. A jak pachnie... Sami się przekonajcie :)




 
Pozdrawiam!

piątek, 5 sierpnia 2016

Soki z sokownika - malinowy, wiśniowy, z czerwonej i czarnej porzeczki, czyli smak dzieciństwa...

Do dziś mam w pamięci, kiedy jako małe dziecko, co rano przez całe wakacje zbierałam przeróżne owoce w ogrodzie, a potem robiło się z nich przeróżne przetwory. Najbardziej nie znosiłam zbierać agrestu i porzeczek. Pierwszy ranił niemiłosiernie, a drugie były drobne i przez to praca była żmudna i ciągnęła się długi czas... Takie życie wiejskich dzieci kiedyś było, bo teraz wygląda to już zupełnie inaczej :)
W tym owocowym sezonie zamarzyły mi się domowe soki. Takie z sokownika. Uwielbiam ich smak, zapach i konsystencje. Jako, że w domu stał sprawny, choć mocno stary, sokownik, postanowiłam uśmiechnąć się do mamy, pożyczyłam i narobiłam tych dobroci z wiśni, czarnych i czerwonych porzeczek oraz oczywiście malin.
W planach mam jeszcze aronię, jak uda mi się zdobyć :)

Wykonanie soku nie jest trudne, potrzeba sokownika, cukru, owoców i wody :)


Zapraszam!


Proporcje i ilość zależne są od tego iloma kg owoców dysponujemy i jaki duży sokownik mamy :)
Ja robię tak, że na kwaśne owoce daję 1 szklankę cukru na 1 kg owoców, a jeśli owoce nie są bardzo kwaśne czy cierpkie, to na 1 ich kilogram wystarczy 1/2 szklanki cukru.

Sokownik składa się z 4 części:

- pojemnik na wodę
- część w której gromadzi się sok
- sito, na które wysypujemy owoce jeszcze nie przetworzone wraz z cukrem
- pokrywa

Do dolnego pojemnika wlewam wodę, grubo ponad połowę, wkładam część, w której zbierze mi się sok, a na nią sito. Na sito wsypuję umyte i przebrane wcześniej owoce, które przesypuje cukrem w ilości i proporcjach, jakie napisałam wyżej. Wszystko przykrywam pokrywą i włączam gaz.
Oczywiście zakładam rurkę, którą potem będzie mi leciał soczek.

Jeśli chodzi o owoce, to wiśni nie pozbawiałam pestek, a porzeczki umyłam i wrzuciłam razem z zielonymi gałązkami. Ich obecność nie wpływa na smak soku. Jeśli mam miękkie owoce to pierwszy sok leci już po ok. pół godzinie. Na sok z twardych owoców trzeba poczekać trochę dłużej.

Zawsze pod koniec wyrobu soku, mieszam owoce w sicie, aby do pojemnika spłynął cały sok. Jeśli komuś przeszkadzają pestki z malin, czy porzeczek, które mogę się w tym czasie dostać do soczku, wystarczy przecedzić go przez sito.

Niektórzy wlewają gorący sok do słoików czy butelek, zakręcają i odstawiają tak w chłodne miejsce. Ja zawsze jeszcze pasteryzuję, tak dla pewności, przez 15-20 minut.

To co zostaje mi w sicie, po uwolnieniu soku, służy mi jeszcze do robienia musów, ale o tym w następnym poście :)

Póki co, zachęcam i polecam robić własne, domowe soki. Zimą będą w sam raz do herbaty, deserów, albo jako napój dla najmłodszych (i nie tylko najmłodszych).





 
Pozdrawiam :)