środa, 24 lutego 2016

Hamburgerowe bułeczki wg Hamelmana

Każdy kto choć trochę interesuje się wypiekaniem chleba, wie kim jest Jeffrey Hamelman. W sumie chyba każdy bloger kulinarny zna to nazwisko :) Hamelman to człowiek o wielkim talencie i wspaniałym piekarniczym warsztacie. Mi pozostaje tylko się od niego uczyć i trochę też zazdrościć tych wspaniałych umiejętności... :)

Dziś chciałam Wam pokazać, lekko przeze mnie zmodyfikowany, przepis na bułki do hamburgerów.
Moja mała zmiana była podyktowana ty, iż w domu nie miałam mleka w proszku. Zastąpiłam go więc zwykłym mlekiem, a bułeczki i tak wyszły wyśmienite!

Przepis i wykonanie, czytuję za autorem.


Zapraszam!



Składniki:

- 499 g mąki chlebowej
- 230 g wody
- 1 jajko
- 3 łyżki miękkiego masła
- 3 łyżki mleka (w oryginale to 26 g mleka w proszku)
- 11 g soli
- 8 g drożdży instant
- dojrzewający ser gouda (opcjonalnie, bo ja właśnie nim posypałam bułki, ale można użyć np. sezamu)

Wszystkie składniki mieszam razem. Autor mówi, że ciasto powinno mieć "średnią konsystencję", mieszane tak długo, aż wszystko dobrze się połączy i zacznie tworzyć się siatka glutenowa. Ja mieszałam ręcznie, jakieś 10 minut i wyrosły mi piękne bułki, a samo ciasto miało bardzo przyjemną dla dłoni konsystencję. Po wyrobieniu ciasto fermentuje 1 godzinę. Po tym czasie podzieliłam ciasto na 6 części i jak każe autor, zaokrągliłam każdą z nich.(Chciałam mieć duże hamburgerowe bułki, jak ktoś woli mniejsze to porcji wyjdzie więcej) Tak przygotowane trzeba odstawić na 5 minut przykryte folią spożywczą. Po tym czasie delikatnie posypujemy roboczy blat mąką i rozwałkowujemy każdą porcję na niezbyt gruby placek, tak ok 1,5 cm. Garujemy bułki na blachach wyłożonych pergaminem i przykryte folią plastikową. Kiedy wyrosną i będą miękkie w dotyku pieczemy je w temp. 205 stopni przez 20 minut. Piekłam je bez termoobiegu. Autor radzi by po upieczeniu posmarować je roztopionym masłem, ale ja przed pieczeniem posypałam je serem.

Zdjęcia bułeczek nie są wyszukane, raczej jakość mocno średnia, a to dlatego, że zniknęły szybko - były tak dobre :)








Po upieczeniu skórka powinna być złota, a bułki miękkie i puszyste. I takie właśnie są :)

wtorek, 9 lutego 2016

Pieczone placki ziemniaczane wg Czarodziejki.

Nigdy nie przepadałam za tradycyjnymi, smażonymi plackami ziemniaczanymi. W domu każdy rozpływał się w ich smaku, a ja zawsze omijałam to danie szerokim łukiem.
Wszystko zmieniło się w dniu, w którym pierwszy raz wymyśliłam sobie, że może by taką ziemniaczaną masę czymś wzbogacić i zamiast smażyć, upiec to w piekarniku.

Dziś już częściej daję się namówić na zjedzenie tradycyjnych ziemniaczanych placków, jednak te pieczone są wciąż numerem jeden.
Polecam spróbować, bo są na prawdę pyszne i o wiele mniej kaloryczne niż te tradycyjne.

Czasem jadam je bez niczego, czasem podaję z sosem czosnkowym i pomidorkami. Możliwości jest całe mnóstwo.

Pochwalę się jeszcze - przepis na moje placuszki, jakiś czas temu, był umieszczony w pewnej gazetce i został nawet nagrodzony :D


Zapraszam!


Składniki:

- 4 średnie ziemniaki
- pół czerwonej papryki
- pół żółtej papryki
- pół zielonej papryki
- 2 średnie cebule (czerwona i biała)
- 1 średnia marchew
- 2 ząbki czosnku
- 2 łyżki startego żółtego sera
- 2 łyżeczki startego parmezanu
- 2 łyżki siekanej natki pietruszki, koperku lub szczypiorku (albo wszystko na raz)
- 1 jajko
- sól, pieprz


Ziemniaki i marchewkę obieram, ścieram na tarce o grubych oczkach. Cebulę i papryki oczyszczam, i kroję w paseczki. Czosnek wyciskam przez praskę. Wszystko mieszam razem, dodaję zioła, szczypiorek, starte żółte sery oraz jajko. Nie dodaję do tej masy w ogóle mąki, nie jest to potrzebne. Na koniec doprawiamy wszystko solą i pieprzem do smaku.
Piekarnik nastawiam na 200 stopni, termoobieg. Blaszkę wykładam papierem do pieczenia, smaruję papier odrobiną oleju i dopiero na to nakładam porcje masy, formując zgrabne placuszki. Z tej porcji wyjdzie ok. 10 placuszków. Zależy jak kto rozkłada. Placki piekę ok. 20 minut, tak by się przyrumieniły.


Podaję ciepłe :)




 

 
Smacznego :*