środa, 31 grudnia 2014

Lekka sałatka z wędzonym kurczakiem, gorgonzolą i filetowaną pomarańczą.

Lekka, chrupiąca i kolorowa. Polana orzeźwiającym dressingiem smakuje wyśmienicie.
Bardzo lubię ją robić w rytm ciężkiej muzyki i przy takiej skomponowałam ją właśnie pierwszy raz :)


Zapraszam!


Składniki:


- pierś wykrojona z wędzonego kurczaka
- duża, soczysta pomarańcza
- połówka owocu granatu
- ok. 100 g sera gorgonzola (a tak naprawdę według uznania)
- dwie garści ulubionej sałaty, bądź mieszanki sałat
- sól, pieprz
- łyżeczka lub dwie dobrego oleju


Sałatę dokładnie płuczę, układam po równa na dwóch talerzach. Ser kroję w kostkę, a kurczaka pozbawiam skóry i kroję w paski. Wszystko układam na sałacie. Pomarańcz trzeba wyfiletować. Robię to nad miseczką, aby spływający sok mi się w niej zgromadził. Filety z pomarańczy dodaję do sałatki. Sok pomarańczowy mieszam w olejem, dodaję go po trochę, aby uzyskać emulsję. Jego ilość jest zależna od tego ile soku uzyskamy w czasie filetowania. Dressing doprawiam do smaku solą i pieprzem.
Sałatkę posypuję ziarnami granatu i polewam dressingiem.

Gotowe :)


 

 
Pozdrawiam sylwestrowo :*

wtorek, 23 grudnia 2014

Życzenia :)

Kochani, ponieważ ostatnie dni były dla mnie mocno intensywne, nie zdążyłam już zajrzeć do każdego z Was osobna. Ubolewam nad tym mocno, ale czasem prym wiedzie tzw. siła wyższa...

Nie mniej jednak dziś wpadam, by złożyć Wam życzenia świąteczne:

Dla wszystkich Was, którzy mnie odwiedzają, zaglądają i komentują, a także dla tych, którzy natkną się na moją skromną osobę zupełnie przypadkiem, niezamierzenie WESOŁYCH ŚWIĄT!

Niech ten czas będzie dla Was odpoczynkiem, ukojeniem, spokojem i magią.
Radujcie się, objadajcie pysznymi potrawami i czujcie się wyjątkowi, bo tacy jesteście.

Jeszcze raz - WESOŁYCH ŚWIĄT :*


Czarodziejka Smaków

środa, 17 grudnia 2014

Keks

A dziś szybko i prosto, ale za to pachnąco, aromatycznie i już światecznie. Wygrzebany z mojej niezawodnej babcinej książki kucharskiej. Dodałam jeszcze mały akcent od siebie i gotowe.


Zapraszam na keks :))))


Składniki:

- 30 dkg mąki
- 15 dkg masła
- 5 jaj
- opakowanie cukru wanilinowego
- 20 dkg cukru pudru
- 1/2 opakowania proszku do pieczenia
- 30-40 dkg bakalii (według uzanania, ja użyłam rodzynek, płatków migdałowych, suszonych śliwek, kandyzowanej skórki pomarańczy i orzechów włoskich)
- skórka otarta z połowy cytryny
- tłuszcz do formy i odrobina mąki do wysypania blaszki

Miękkie masło ucieram na puszystą masę, dodaję stopniowo jaja, cukier puder i cukier wanilinowy. Na koniec partiami dodaję przesianą mąkę z proszkiem do pieczenia oraz skórkę z cytryny. Ucieram tak długo, aż wszystko się ładnie połączy i masa będzie puszysta. Rodzynki i pokrojone w paski śliwkami na chwilę zalewam gorącą wodą, odcedzam i studzę. Skórkę pomarańczową kroję w drobne paseczki, a orzechy zawijam w bawełnianą ściereczkę i tłuczkiem rozdrabniam. Łącze wszystkie bakalie razem i dodaję do gotowego ciasta. Mieszam, tym razem już ręcznie, wszystko delikatnie i wykładam na nasmarowaną tłuszczem i posypaną mąką keksówkę. Piekarnik nagrzewam do 170 stopnii, termoobieg i piekę ok godziny, aż patyczek będzie suchy.



 
 
Na ostudzone ciasto wylewam pierwszą polewę:

- 15 dkg białej czekolady
- łyżka masła
- 3 łyżki mleka

W kąpieli wodnej rozpuszczam czekoladę i masło. Dodaję mleko i już bez kąpieli mieszam masę, aż będzie gładka i bez grudek.

Kiedy polewa ostygnie, rozpuszczam kilka kostek deserowej czekolady i wylewam na keksa.


Smacznie pozdrawiam!

czwartek, 11 grudnia 2014

Zakwas na wigilijny barszcz wg Czarodziejki

"W kociołkach bigos grzano. W słowach wydać trudno. Bigosu smak przedziwny, kolor i woń cudną (...)"

Tak Mickiewicz opisuje w "Panu Tadeuszu" bigos. Każdy chyba przyzna, że w kuchni polskiej zajmuje on miejsce honorowe, uznawany jest za danie typowo polskie. Robienie bigosu mam już za sobą. Zawsze przygotowuję go szybciej bo bigos, który się "przegryzie" jest najlepszy. Ja swój mrożę, podzielony na porcje.

Ten wpis jednak będzie dedykowany czemuś innemu. I jak w tytule, dziś podziele się przepisem na zakwas. Lubię buraki pod różną postacią ale barszcz jadam tylko taki na zakwasie. Dla mnie właśnie ta zupa jest symbolem kuchni polskiej, symbolem tradycji. Kiedy co roku, w grudniu, nastawiam zakwas to już na 100% wiem, że święta zbliżają się nieubłaganie. W domu barszczu musi być dużo, musi bo ja całe święta żyję tylko właśnie tą potrawą. Wszyscy zajadają się masą różnych innych dań i ciast, a ja pochłaniam hurtowo barszcz na zakwasie. Normalnie też nie przepadam za pikantnymi potrawami ale wigilijny barszcz pikantny być musi i tylko taki mi smakuje najbardziej :)

Ale do rzeczy i do działania!


Składniki na zakwas:

- buraki (o ilości nie piszę, bo zależy ona od wielkości naczynia w jakim ów zakwas będzie nastawiony)
- woda (przegotowana)
- czosnek (daję dużo czosnku, bo lubię więc na moja glinianą beczułkę idzie tak ze 2 główki)
- odrobina soli
- dwa liście laurowe
- kilka ziarenek ziela angielskiego
- piętka lub skórka z chleba na zakwasie (opcjonalnie)

Buraki obieram, kroję na części. Nie robię tego jakoś tak specjalnie starannie, ot jak jest duży burak to kroję w cząstki, a jak mniejszy to na pół. Płuczę je i układam w glinianej beczułce (słoik też może być). Buraki przekładam czosnkiem, który też jeśli ma duże ząbki przekrajam na pół. Tych buraków to jest zawsze więcej niż pół beczułki. Wodę solę szczyptą soli i zalewam nimi buraki, daję jej tyle by buraki i czosnek były zakryte. Wkładam chleb i odstawiam wszystko na 10 dni. Naczynie z zakwasem przykrywam gazą. U mnie w domu zawsze zakwas stoi 10 dni. Niektórzy mówią, że można trzymać krócej, nie zaprzeczam ale ja robię tak, jak mnie nauczono w domu rodzinnym. W czasie kiszenia się zakwasu sprawdzam, czy aby na powierzchni nie zalęgnie się jakiś niepotrzebny osad i w razie czego usuwam go.

Jeśli chodzi o chleb dodany do zakwasu, to trzeba uważać, by nie zaczął pleśnieć. Najlepiej sprawdzać sobie co 2-3 dni jak wygląda i w razie czego zwyczajnie zabrać. Ja dodaję chleb na samym tylko zakwasie, bez żadnych drożdży i jest ok ale zdarzyło mi się, że kiedy wkładałam kawałek kupionego chleba to pleśniał, więc radzę pilnować. Ja po prostu gdybym nie miała swojego chleba nie dodałabym żadnego innego, tylko ukisiła bez.

Uwielbiam kolor i zapach gotowego już zakwasu. Robi on na mnie za każdym razem tak samo ogromne wrażenie :)

Zawsze robię więcej zakwasu, co zresztą widać, bo rozdaję znajomym. Jeśli zdarzy się tak, że coś mi mimo wszystko zostanie to przechowuję w słoiku, w lodówce.

Pozdrawiam :)



 

 
 
Smacznego barszczu już teraz Wam życzę :*

poniedziałek, 8 grudnia 2014

Ryba po grecku wg Czarodziejki

Dziś prezentuję moją wersję ryby po grecku. Jest to smak i wariacja, które osiągnęłam gdzieś tam, po kilku próbach kucharzenia tego dania, i które w tej wersji zostaną u mnie już chyba na zawsze, bo najlepiej mi smakują.


Zapraszam serdecznie :)




Składniki:

- 1 kg filetów rybnych (takie, jakie lubimy)
- 2 cebule
- 1 średni por
- 1 mały seler
- 2 średnie marchewki
- 1 średnia pietruszka
- kilka ząbków czosnku
- puszka pomidorów Pelati
- sól, pieprz, czosnek suszony
- ziele angielskie, liść laurowy
- 1 łyżeczka koncentratu pomidorowego
- odrobina oleju (najlepiej o neutralnym smaku)


Przygotowanie zaczynam od obrania, umycia jarzyn i starcia ich na tarce o grubych oczkach. Cebulę i pora natomiast kroję w niezbyt grube paseczki nożem. Marchew, seler i pietruszkę paruję w parowarze do miękkości z dodatkiem liścia laurowego, ziela angielskiego i 3 ząbków czosnku. Filety rybne skrapiam sokiem z cytryny, oprószam solą i pieprzem i także paruję w parowarze. Na patelni rozgrzewam olej, wrzucam cebulę i pora, duszę. Kiedy warzywa zmiękną wlewam pomidory z puszki i wciskam 2 ząbki czosnku. Duszę wszystko znów, aż pomidory się rozpadną. Z uparowanych warzyw wyciągam ziele angielskie i liście laurowe. Gotową rybę układam na półmisku. Uduszonego w pomidorach pora i cebulę łączę z jarzynami, dodaję koncentrat i doprawiam do smaku. Tak powstałą warzywną "masę" nakładam na filety.
Najlepiej, jak rybka i warzywa sobie trochę postoją i się przegryzą - rybę robię wieczorem i zostawiam na noc.

Gotowe!


 
 

 
Smacznie pozdrawiam :*

środa, 3 grudnia 2014

Pierniczki świąteczne wg Czarodziejki.

Odkąd pamiętam, u mnie w domu pierniki na choince wisieć muszą, te własnej roboty oczywiście. Polane lukrem, ozdabiane przez dzieci jak im tylko się zamarzy...
Ciasto, na które przepis zamieszczam poniżej może i nawet powinno poleżakować sobie przed wypiekiem kilka dni w lodówce. Wtedy wszystkie korzenne przyprawy się ze sobą połączą i nasze pierniki będą cudnie pachnieć.
Z tego ciasta piekę nie tylko pierniczki, używam go również do wypieku piernikowych chatek.


Zapraszam!


Składniki na ciasto :


- 1 kg mąki
- 2 jajka
- 1 kostka margaryny (25 dkg)
- 2 szkl. cukru pudru
- słoik miodu (370 g, ja dałam lipowy)
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 i 1/2 opakowania przyprawy do piernika lub domowej przyprawy do piernika
- 4 łyżeczki kakao
- foremki


Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej. Zagniatam je razem na gładkie ciasto, które potem zawijam w folię lub papier do pieczenia i odstawiam na minimum do lodówki na minimum całą noc, a najlepiej na kilka dni.

Kolejnym krok to już czysta zabawa dla małych i dużych. Ciasto piernikowe rozwałkowuję na ok. 1 cm i wykrawam pierniki różnych kształtów. Nagrzewam piekarnik na 180 stopni, termoobieg i piekę max.10 minut. Kiedy pierniczki wystygną dekoruję według uznania.

Nie zapomnijcie zrobić wcześniej, przed pieczeniem, otworów w piernikach, by móc powiesić je potem na choince :)


Smacznego życzę i aromatycznie pozdrawiam!