niedziela, 1 grudnia 2019

Pszenno-żytni chleb dyniowy na zakwasie wg Czarodziejki

O, jak dawno nie chrupałam tak pysznej skórki od chleba.... Mniam!
Cały bochenek zachwyca, ma piękny kolor, moje ulubione dziury, jest rustykalny i wspaniale smakuje, ale nic tak na mnie nie działa, jak ta mocna i chrupiąca chlebowa skórka :)



To zapraszam po przepis!


Składniki na zaczyn:

- 4 płaskie łyżki zaktywnego żytniego zakwasu
- 100 g mąki żytniej
- 100 g mąki pszennej wysokobiałkowej
- 200 ml wody

Składniki zaczynu łączę ze sobą w misce i odstawiam na 8-12 godzin. Gotowy zaczyn mocno urośnie, będzie pełen bąbelek i kwaskowatego przyjemnego zapachu.


Ciasto właściwe:

- cały zaczyn
- 350 g mąki pszennej
- 150 g mąki żytniej
- 100 g pieczonej dyni (bez skórki)
- 300 ml wody
- 1,5 łyżeczki soli

Obie mąki przesiewam do miski. Do blendera wkładam pieczoną dynię, wlewm wodę i miksuję wszystko na gładkie puree. To ważne, masa dyniowa nie może mieć żadnych gudek.
Do misy z mąkami dodaję zakwas, puree i mieszam, aż wszystko się połączy. Dodaję sól i znów mieszam.
Odstawiam moje ciasto przykryte folią spożywczą na ok 12 godzin. Ma sobie spokojnie wyrosnąć, dlatego najwygodniej odstawić je na noc. Po tym czasie wykładam ciasto na deskę obsypaną mąką i delikatnie zbieram brzegi formując okrągły bochenek. Wkładam go znów do miski i odstawiam na 1-2 godziny.
Chleb piękę w żeliwnym garnku. Garnek oczywiście uprzednio nagrzewam w temperaturze 240 stopni, grzanie góra-dół, wkładam podrośnięty bochenek i pod przykryciem piekę 30 minut, a następnie zmniejszam do 190 stopni i dopiekam jeszcze ok. 30 minut, aż chleb się dobrze przyrumieni.













środa, 27 listopada 2019

Suszona cebulka.

Witajcie.


Dziś przychodzę z pomysłem :) Suszyłam czosnek, suszyłam pomidory, lubczyk, robiłam domowe mieszanki przyprawowe, a dopiero teraz uświadomiłam sobie, że do tej suszonej rodzinki można przecież dodać jeszcze cebulę.
Pracy mało, nic trudnego, a zapasy i wykorzystanie wszechstronne.




To co, bierzemy się za robotę :)



Składniki:

- cebula, ilość wedle uznania, najlepsza oczywiście wyhodowana osobiście albo z pewnego źródła
- sól



Cebulę obieram i kroję albo w piórka, albo w kostkę. Układam na tackach wyłożonych papierem do pieczenia i posypuję odrobiną soli. Mieszam i wkładam do piekarnika.
Suszę w temperaturze między 80, a 100 stopni.
Gotową przekładam do słoiczków i szczelnie zakręcam. Używam do sałatek, dodaję do zup, sosów, pieczonych mięs - tak na prawdę wszędzie tam, gdzie uznam, że mi pasuje.




sobota, 5 października 2019

Delikatne i aromatyczne pierogi z dorszem i kurkami.

Dzień dobry :)


Za oknem zrobiło się jesiennie chłodno. Lubię ten czas, nie lubię jak wieją silne wiatry ale sam chłód mi nie przeszkadza. O tej porze roku łapię się na tym, że zaczynam odczuwać głód na coś konkretniejszego, zdecydowanie bardziej mam chęć na ciepłe potrawy, bardziej treściwe.
A cóż może smakować lepiej niż domowe pierogi??? Tym razem postanowiłam je wypełnić rybnym farszem. Już dawno zbierałam się do realizacji tego kulianrnego planu i wreszcie przyszedł ten czas :)

Delikatne mięso z dorsza, do tego aromatyczne i chrupiące kurki, dużo zielonego i są - pyszne, subtelne i mocno zachęcające piergi z farszem innym niż dotychczas.


Zapraszam!


Składniki na 40 sztuk średniej wielkości pierożków:


Farsz:

- 0,5 kg filetów z dorsza
- pół średniej cebuli
- 250 dag świeżych kurek
- 2 ząbki czosnku
- masło i olej do duszenia (po łyżeczce)
- sól, pieprz, majeranek do smaku
- 1 łyżeczka soku z cytryny
- po 2 łyżeczki posiekanej natki pietruszki i koperku
- 1 żółtko

Kurki oczyszczam i kroję w drobniejszą kostkę, cebulę i czosnek siekam drobno. Na patelni rozpuszczam masło w oleju i wrzucam cebulę z czosnkiem, chwilę podsmażam, ale pilnuję aby się nie przypaliły. Dodaję kurki i skrapiam je sokiem z cytryny, solę. Całość duszę na małym ogniu kilka minut, kurki mają zmięknąć ale nie chcę aby się rozpadły. Odstawiam wszystko do ostygnięcia.
Rybę mielę w maszynce na grubych oczkach. Dodaję do niej koperek, pietruszkę, przestudzone kurki z cebulą i czosnkiem. Całość mieszam, doprawiam do smaku. Farsz gotowy.


Ciasto na pierogi:

- 1 sitko mąki (chodzi o to sitko do przesiewania mąki)
- szczypta soli
- ok. 250 ml mocno ciepłej wody
- łyżeczka masła

Mąkę przesiewam do miski, dodaję sól. Do wody w kubku doadaję masło i czekam chwilę, aż się rozpuści. Wodę porcjami dodaję do mąki, zagniatając ciasto. Może być tak, że mąka nie zabierze nam całej wody. Ciasto ma być mięciutkie i elastyczne. Po wyrobieniu odstawiam je na 20 minut, aby odpoczęło.
 Po tym czasie ciasto wałkuję cienko, wykrawam kółka i nakładam farsz. Zlepiam dokładnie pierogi. Kiedy wszystkie są już gotowe, wrzucam je na osolony wrzątek i gotuję kilka minut. Farsz rybny jest delikatny i mimo, iż ryba była surowa, pierogi bardzo szybko się gotują, wystarczy im 5-6 minut.

Swoje pierogi podałam z cebulą dymką podduszoną na masełku.




niedziela, 22 września 2019

Rustykalny chleb na zakwasie

Dzień dobry.


Zapraszam dziś na kromkę pysznego domowego chleba. Na zakwasie oczywiście :)
Pieczywo, które jest proste w wykonaniu i zachwyci nie jedno podniebienie. Czy trzeba namawiać kogoś jeszcze do wypieku własnoręcznie wyrobionego chleba??? Mam nadzieję, że nie!



Zapraszam!



Składniki na zaczyn:

- 3 łyżki aktywnego zakwasu razowego
- 2 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 2 łyżki mąki żytniej
- 250 ml wody

Składniki zaczynu mieszamy ze sobą. Będzie on dość rzadki ale taki ma właśnie być. Odstawiam na 12 h.

Po 12 h dodaję do zaczynu 2 łyżki mąki pszennej chlebowej. Mieszam i odkładam, aż wyraźnie podrośnie. Mi zajęło to 3 godziny.


Ciasto właściwe:

- cały zaczyn
- 500 dag mąki pszennej chlebowej
- 110 ml wody
- 1,5 łyżeczki soli

Mąkę wsypuję do miski, dodaję sól i mieszam. Do mąki dodaję zaczyn i wodę. Wyrabiam ciasto ręcznie przez 10 minut. Po tym czasie formuję na okrągło i odastawiam na 3 godziny. Przez ten czas nasz przyszły chleb trzeba odgazować 3 razy, czyli co godzinę.
Teraz czas uformować bochenek i odstawić do ostatecznego wyrośnięcia w koszyku do chleba. Czas ten to ok 3h.

Chleb piekłam na nagrzanym garnku żeliwnym. Garnek nagrzałam w temperaturze 250 stopnii, grzanie góra-dół. Przełożony chlen trzeba naciąć dowolnie. Najpierw pieczemy przez 20 minut w zamkniętym garnku w 250 stopniach, potem zmniejszam temperaturę do 200 stopni, odkrywam garnek, piekę 10 minut i znów zmniejszam do 170 i dopiekam na brązowy kolor.






sobota, 7 września 2019

Chleb "samo zdrowie"

Dzień dobry.

Dawno nie było i nowego przepisu i przepisu na chleb. Dziś więc nadrabiam obie sprawy na raz i będzie zupełnie nowy przepis na chleb. Bochenek na zakwasie, pełen zdrowia. Z duż ilością ulubionych nasion, z mąką pełnoziarnistą i żytnią. Polecam każdemu. Podpowiem, że z pomidorem smakuje wyśmienicie :)


Zapraszam!


Zaczyn:

- 3 łyżki zakwasu razowego
- 3 łyżki mąki żytniej
- 3 łyżki mąki pszennej pełnoziarnistej
- 1 szklanka chłodnej przegotowanej wody

Wszystko razem mieszam i odstawiam na blacie do fermentacji na 16 h.


Ciasto chlebowe:

- cały zaczyn
- 1 szklanka mąki pszennej chlebowej
- 1 szklanka mąki żytniej
- 1 szklanka mąki pszennej z chlebowej
- 1 szklanka ulubionych ziaren (u mnie słonecznik, dynia, chia, siemie lniane)
- 1 łyżeczka soli
- 2 szklanki wody (ilość zależna od tego ile mąka nam zabierze)

Wszystkie składniki na ciasto łączę ze sobą w misce. Najpierw makę mieszam z solą, dodaję ziarna i na końcu wodę. Casto będzie dość luźne, o takiej konsystencji, że nie da się wyrabiać go ręcznie na blacie. Pierwsze mieszanie to 5 minut. Odstawiam ciasto, aby odpoczęło 20 minut i znów mieszam ok. 6 minut.
Formę smaruję olejem i wysypuję mąką razową. Przekładam ciasto i odstawiam, aż wyrośnie i podwoi swoją objętość.

Wyrośnięty chleb piekę na funkcji góra-dół. Najpierw temperatura 220 stopni, przez 15 minut, potem dopiekam w 170 stopniach przez 25-30 minut. Aż bochenek się ładnie zrumieni i wypiecze.






sobota, 17 sierpnia 2019

Domowy keczup. Najpyszniejszy i bardzo prosty.

Dzień dobry.

Wreszcie mam więcej czasu i mogę wrzucić nowy przepis. Będzie na prawdę bardzo prosto, będzie pysznie i domowo, a co najważniejsze zdrowo :)

Zapraszam na przygotowanie domowego keczupu, który pięknie pachnie i wyśmienicie smakuje.



Składniki:

- ok. 2,5l gotowego domowego przecieru pomidorowego (u mnie przecież z czarnych pomidorów)
- 2 liście laurowe
- 4 ziela angielskie
- 60 ml octu jabłkowego
- garść suszonych śliwek
- mała garść suszonej żurawiny
- 1 średnia cebula
- 5 ząbków czosnku
- sól, pieprz, cukier (opcjonalnie), suszony tymianek i czosnek, słodka papryka - wszystko do smaku


Do garnka z przecierem dodaję wszystkie składniki oprócz przypraw. Cebulę i czosnek kroję w mniejsze kawałki, to samo śliwki. Całość usawiam na najmniejszym ogniu i powolutku gotuję, aż warzywa i suszone owoce zmiękną i właściwie się rozpadną. Całość w tym czasie mocno się zredukuje i tak na prawdę od Was zależy, jaki będzie gęsty Wasz keczup. Ja gość długo odparowywałam, bo lubię kiedy jest na prawdę gęsty.
Kiedy konsystencja jest właściwa, doprawiam wszystko solą, pieprzem i tyminakiem. Dodaję jeszcze odrobinę suszonej słodkiej papryki i jeśli uznam, że jest za mało czosnkowy to suszony czosnek.
Dodanie cukru jest opcjonalne, wszystko zależy ile słodyczy dadzą śliwki i żurawina.
Doprawiony keczup przecieram dokładnie przez sitko i rozlewam do małych słoiczków.
Pasteryzuję 20 minut.









niedziela, 21 lipca 2019

Pierogi z jagodami, z palonym masłem i cukrem dark muscovado

Dzień dobry.


Przyszedł wreszcie czas na jagody. W tym roku, przynajmniej w moich okolicach, nie jest ich zbyt dużo. Upalny czerwiec i brak deszczu zrobiły w lasach swoje. Jagody nie są zbyt duże i zbieranie ich to jednak długi proces, dlatego cena na targach i ryneczkach za litr przyprawia niektórych o wytrzeszcz oczu. Może przyszły sezon będzie dla nas łaskawszy.

Jagody dorwałam i ja :) Wiadomo, że na pierwszy ogień pójdą pierogi. Bez tego nie ma lata.
Proponuję podać je w towarzystwie palonego masła i posypać odrobiną mojego ulubionego cukru dark muscovado. Gwarantuje niebo w gębie, pierożki rozpływają się w ustach, a smak jagód miesza się z orzechowym smakiem masła... Coś niesamowitego!



Zapraszam :)


Składniki na ciasto:

- przesiane dwa standardowe sitka mąki (ja tak odmierzam mąkę na ciasto, wsypuję ją do sitka i przesiewam do miski)
- czubata łyżeczka masła
- gorąca woda ok. 300 ml
- szczypta soli


Moje ciasto robię trochę na oko. W zasadzie to na oko dla postronnych, bo dla mnie to są sprawdzone proporcje, aby ciasto wyszło delikatne, miękkie i elastyczne.
Przesiewam mąkę do miski, dodaję sól i mieszam wszystko razem. Do kubka z gorącą wodą dodaję masło i czekam, aż się rozpuści. Trwa to chwilę, mieszam aby się połączyło z wodą i powoli porcjami na 2-3 razy dodaję zawartość kubka do miski. Wlewając wodę, od razu mieszam mąkę drewnianą łyżką i obserwuję jak zachowuje się moje ciasto. Dopiero kiedy zaczyna się zbierać w grudki, odkładam łyżkę i ręką zarabiam ciasto. Cały czas kontroluję jego konsystencję. Do tej ilości mąki zużyłam ok. 300 ml wody, ale jej ilość może się wahać w zależności od rodzaju użytej do wyrobu pierogów mąki.
Ciasto wyrabiam ręcznie ładnych kilka minut, ma być elastyczne, gładkie i miękkie. Co najważniejsze, ono nie wymaga, abym podsypywała je już mąką. Wyrobione ciasto odstawiam przykryte ściereczką na 20 minut, aby odpoczęło.


Jagody na nadzienie:

- 1 litr jagód
- mąka

Oczyszczone i umyte jagody, odsączam na sicie i tuż przez nałożeniem ich na ciasto posypuję je i mieszam z mąką.


Wypoczęte ciasto na pierogi dzielę na dwie części i rozwałkowuję dość cienko. Okręgiem wycinam krążki i nadziewam obficie jagodami. Dokładnie zlepiam brzegi, aby nic się nie rozkleiło.
W czasie kiedy lepię pierogi, wstawiam już na ogień wodę ze szczyptą soli, aby się zagotowała.
Kiedy woda wrze wrzucam partiami gotowe pierożki i zagotowuję je, od drugiego wrzenia zmniejszam ogień i czekam ok. 3-4 minut, aby były gotowe.


Palone masło:

Ok. 100 g masła wkładam na małą patelnię i podgrzewam, aż nabierze ono brązowego koloru i będzie orzechowo pachnieć. Trwa to kilka minut i trzeba pilnowac tego procesu, żeby masło się nie spaliło. Najpierw masło się spieni, może strzelać i pryskać, a dopiero potem zacznie nabierać odpowiedniej barwy i smaku. Wtedy proces pogrzewania trzeba szybko przerwać - zlewam masło do miseczki.


Gotowe pierogi układam na talerzu, polewam obficie planym masłem i posypuję niewielką ilością cukru darc muscowado. Dla smaku i koloru dodaję jeszcze młode listki melisy.

Obiad, jak dla mnie, palce lizać :)







środa, 3 lipca 2019

Szybkie warzywne leczo wg Czarodziejki

Dzień dobry.


Kiedy na dobre zacznie się warzywny sezon i kiedy mam już dostęp do dobrej jakości pomidorów malinowych, biorę się za przygotowanie lecza, które w sam raz spisuje się letnie upalnie dni.
Robi się je szybko i tak na prawdę do tej bazy, którą tu zaprezentuje można dodać wszystkie warzywa, jakie są pod ręką - kalafior, szparagi, fasolę... co tylko lubimy :)

Dla lubiących mięso, można dodać kiełbaskę albo kurczaka. Ja uwielbiam to danie, kiedy jest tylko warzywne ale można je urozmaicać na różne sposoby :)




Zapraszam!




Składniki:

- 2 średnie cebule
- 2 średnie cukinie
- 3 papryki (każda w innym kolorze)
- 3 mięsiste, duże pomidory malinowe
- 0,5 kg pieczarek
- 0,5 kg szpinaku
- sól, pieprz i kilka ząbków czosnku do smaku
- garść siekanych ulubonych świeżych ziół - ja doprawiam oregano, tymiankiem, bazylią i majerankiem
- 2 łyżki oleju rzepakowego


Wszystkie warzywa trzeba umyć, cukinię i pieczarki obrać. Warzywa kroję w niezbyt małe kawałki bo lubię kedy składniki lecza są widoczne. Koleno wrzucam je na olej. Zaczynam od cebuli, potem papryka i cukinia. Do warzyw wkrajam pomidory, nie zdejmuje z nich skóry tylko duszę w garnku z warzywami na małym ogniu . Kiedy wszystko się poddusi dodaję szpinak, przyprawy, czosnek i zioła. Trzymam na ogniu jeszcze ok 10-15 minut i moje jarskie leczo jest gotowe.





czwartek, 27 czerwca 2019

Truskawkowy czekodżem wg Czarodziejki

Lato nie odpuszcza :) Skorzystałam ostatnio z możliwości i wybrałam się na samodzielne zbieranie truskawek na plantację mieszczącą się niedaleko mnie.
Miejsce z polecenia, więc grzech nie skorzystać :) Uzbierałam ponad 30 kg truskawek, a jakieś 2 zjadłam w trakcie zbiorów...


Zrobiłam kompoty, nastawiłam nalewkę, trochę także zamroziłam, no i powstał jeszcze dżem, z dodatkiem kakao i na prawdę niewielką ilością cukru.
Robi się go prosto i jest pyszny :) W sam raz na chlebek, do naleśników i ciast i deserów....



Zapraszam!


- 3 kg truskawek
- 4 łyżki kakao
- 5-6 łyżek cukru (można więcej, ja lubię mniej słodkie słoiczki)


Do garnka o grubym dnie wrzucam truskawki i gotuję na niewielkim ogniu, aż się rozpadną i wyparuje z nich woda. Tak na prawdę gęstość naszego dżemu regulujemy sami. Tak po około godzinnym powolnym gotowaniu dodałam cukier i kiedy truskawki były dla mnie wystarczająco gęste dodałam kakao i dokłądnie wymieszałam, aby nie było grudek. Prażyłam to wszystko jeszcze jakieś 20-30 minut i gorące przełożyłam do wypażonych słoiczków.

Ja dla pewności zawsze pasteryzuje dżemy. Czas to 15-20 minut.









piątek, 21 czerwca 2019

Pasta z wędzonego dorsza.

Dziś szybka i prosta propozycja na letnią kolację - pasta rybna. Tym razem z wędzonego dorsza. Uwielbiam zajadać ją z dodatkiem koktajlowych pomidorków i na chrupiących grzankach.


Zapraszam!



Składniki:

- 1 średni wędzony dorsz
- pół średniej cebuli
- 6 suszonych pomidorków
- 2-3 łyżeczki posiekanego koperku
- 2 korniszony
- 2 łyżeczki oleju rzepakowego tłoczonego na zimno
- pieprz, suszony czosnek do smaku


Mięso ryby trzeba oddzielić od ości. Cebulkę siekam w drobną kostkę, to samo robę z korniszonami. Pomidorki także kroję w kostkę. Wszystko mieszam ze sobą dodajać koperek, pieprz i suszony czosnek do smaku. Ryba była dość słona, więc ja pominęłam już dodatkową sól.
Całość odstawiam na pól godziny, żeby się przegryzło, a potem to już tylko uczta :)










poniedziałek, 17 czerwca 2019

Botwinka do słoików na zimę, przepis II

Witajcie.


Wysiałam dużo buraczków w tym roku w ogórdku i zrobiłam to bardzo za gęsto... wiem, wiem, moja wina :) Dziś poprzerywałam je i okazało się, że wyszła mi wielka reklamówa młodziutkiej i kruchej botwiny, która aż się prosi o włożenie jej w słoiczki, by zimą cieszyć się pysznymi zupami.

Już publikowałam tu przepis na botwinę w słoikach. W tym roku jednak podaję drugi raz, bo został nieco zmodyfikowany, dodałam do słoików baldachy kopru i domowy suszony czosek w płatkach. Będzie jeszcze bardziej aromatycznie.





Zapraszam!



Składniki:

- botwina, ilość według uznania
- płątki suszonego czosnku
- baldachy kopru
- sól
- domowy zakwas (jeśli nie macie zakwasu, można zaprawić słoiki zakwaszoną wodą)


Botwinkę najpierw moczę w zimnej wodzie, potem myję ją i przebieram. Buraczki, które już zdążyły się rozwinąć obieram ze skóry i kroję wszystko niezbyt drobno.
Przekładam ją do słoików, lekko ugniatając i na wierzch wkładam koper, po kilka płatków czosnku i dodaję po szczypcie soli. Tak gotowe słoiki zalewam domowym zakwasem buraczanym, do 3/4 wysokości.
Słoiki pasteryzuję przez 30 minut.









Smacznie pozdrawiam :)




piątek, 14 czerwca 2019

Chleb pszenny z orzechami włoskimi.

Kolejny wypiek na zakwasie. Kolejny pomysł na urozmaicenie klasycznego pszennego pieczywa. Tym razem padło na włoskie orzechy, które nadały ciekawy smak i charakter bochenkowi.
Z uwagi na bardzo wysokie temperatury, zakwasy bombelkują bardzo szybko i w oka mgnieniu rosną w słoikach, to samo z ciastem chlebowym. Tak sobie myślę, że to jedyny plus tych upałów...

Chlebek bardzo prosty w wykonaniu, z chrupiącą, choć niegrubą skórką - na prawdę polecam. Objadłam się nim, tylko w towarzystwie prawdziwego masła i powiem, że nic więcej nie było mi potrzebne...


Zapraszam!



Zaczyn:

- 1 łyżka zakwasu żytniego
- 2 łyżki mąki pszennej chlebowej typ. 750
- woda do konsystencji śmietany


Składniki zaczynu mieszam w misce i odstawiam na noc do fermentacji.

Zaczyn II:

- zaczyn z nocy
- 3 łyżki mąki pszennej chlebowej typ. 750
- woda do konsystencji rzadkiej śmietany

Skłądniki znów ze sobą wymieszałam i dostawiłam na jakieś 2 godziny w dzień - przy tych upałach wystarczyło, aby wszystko mi mocno podskoczyło i zaczyn zmienił się w pięknie pachnącą, kwaskowatą bąbelkową masę :)

Ciasto właściwe:

- 0,5 kg mąki pszennej chlebowej
- gotowy zaczyn II
- 1 łyżeczka soli
- duża garść orzechów włoskich
- woda 300 ml

Mąkę pszesiewam, wsypuję sól i mieszam, dodaję zakwas, a do miski po zakwasie dolewam wodę i mieszając zbieram resztki zakwasu z jej ścianek. Wlewam do ciasta i zaczynam wyrabiać. Trwa to kilka minut. Ciasto ma być luźne, ale elastyczne.
Odstawiam na pół godziny i po tym czasie wyjmuję je na blat, podsypuję odrobiną mąki i znów wyrabiam przez jakieś 8 minut. Ciasto odpoczywa 1 h.
Do trzeciego wyrabiania dodaję orzechy - delikatnie rozpłaszczam ciasto i powoli wciskam je w jego fakturę. Składam ciasto na trzy i zarabiam spokojnie przez jakieś 5 minut. Odstawiam do odpoczynku na 1 h.
Czwarty, ostatni raz wyrabiam mój przyszły chleb - wyraźnie powinno być widać zmianę faktury ciasta. Jest delikatne ale plastyczne, a pod moimi dłońmi czuję pęcherze powietrza, które się w nim zebrały. Chleb wyrabiam jakieś 8 minut. Formuję podłużny bochenek i odstawiam do koszyka, do wyrośnięcia.
Rośnie szybko, bo jakieś niecałe 2 godziny.

Piękę go w temperaturze najpier 240 stopni, przez 30 minut, a potem dopiekam do zbrązownienia skórki przez ok. 10 minut w temperaturze 180 stopni.